Dyrektor Pacyna wraca do RSS. Pełnomocnik: sytuacja szpitala katastrofalna
Marek Pacyna wrócił dzisiaj na swoje dyrektorskie stanowisko w Radomskiem Szpitalu Specjalistycznym. – Bardzo się cieszę – mówi odpowiedzialny za ochronę zdrowia w mieście wiceprezydent Jerzy Zawodnik. Jego radość jest tym większa, że nie podziela opinii byłego już pełnomocnika ministra zdrowia o katastrofalnej kondycji finansowej placówki.
Do końca maja zarówno RSS, jak i szpitalem tymczasowym kierował pełnomocnik ministra zdrowia. Andrzej Cieślik decyzją Adama Niedzielskiego zastąpił Pacynę, ponieważ - zdaniem wojewody - nie współpracował z nim przy tworzeniu szpitala tymczasowego, w rezultacie czego jego otwarcie opóźniało się. Minister zdrowia powołał pełnomocnika na okres do września br., ale Andrzej Cieślik poprosił szefa resortu o to, by mógł zakończyć swoją misję wcześniej. Uznał, że ją wypełnił zgodnie z oczekiwaniami, sytuacja epidemiczna się poprawiła i szpital wrócił do swojej normalnej funkcji. O tym wszystkim Cieślik poinformował w piśmie do przewodniczącej rady miejskiej i radnych, ponieważ nie mógł wziąć osobiście udziału we wczorajszej sesji. Podczas posiedzeń, które odbywały się w pandemii radni systematycznie zapoznawali się z aktualną sytuacją w RSS.
Katastrofa finansowa?
Jednak Andrzej Cieślik w piśmie do rady miejskiej nie ograniczył się do przypomnienia historii ostatnich miesięcy w miejskim szpitalu. Odniósł się również do aktualnej sytuacji finansowej placówki, twierdząc, że jest ona bardzo trudna. "Całkowite zobowiązania Szpitala w Radomiu ulegały corocznemu zwiększaniu - z 73 mln zł w roku 2017 do poziomu 108 mln zł w 2019 roku. W trakcie (...) epidemii zobowiązania uległy zmniejszeniu i ukształtowały się na poziomie 80 min zł. Nawet spłata części zobowiązań ze środków na walkę z COVID-19, nie doprowadziła do spłaty zobowiązań wymagalnych za 2020 r. Na zmniejszenie stanu zobowiązań przyczyniły się przede wszystkim większe przychody z NFZ w związku ze świadczeniem usług dla pacjentów z podejrzeniem lub zakażeniem wirusem SARS-CoV-2" - czytamy w piśmie Cieślika do przewodniczącej rady miejskiej. Podkreśla on też, że mimo leczenia pacjentów zakażonych wirusem SARS-CoV-2, od kwietnia do czerwca 2020 r. szpital wystawił fakturę w ramach tzw. umowy ryczałtowej na łączna kwotę ponad 6mln 354 tys. zł. Trzeba ja spłacić (odrobić) do końca roku.
Cieślik wskazuje też, że zobowiązania z tytułu kredytów i pożyczek stanowią około 45 proc. całkowitych zobowiązań placówki. Drugą grupę wśród zobowiązań mających wpływ na bieżącą płynność szpitala stanowią zobowiązania handlowe (około 30-35 proc.).
Były już pełnomocnik ministra w RSS ocenia, że szpital "musi podjąć bardzo pilnie zadania restrukturyzacyjne, w przeciwnym razie będzie miał poważne problemy z kontynuacją działalności na wymaganym przepisami poziomie". Największe zagrożenie widzi w działalności oddziałów zabiegowych, w których "brak podjętych działań naprawczych od roku 2017 może spowodować niemożliwość realizacji zawartego kontraktu".
Wiceprezydent: Nie zgadzamy się na likwidację łóżek
Wiceprezydent Zawodnik nie rozumie postawy Andrzeja Cieślika. - Z jednej strony podpisuje pismo do pani przewodniczącej, w której mówi o katastrofie w szpitalu, a z drugiej, prawie tego samego dnia, podpisuje raport finansowy o sytuacji ekonomicznej szpitala, który jest przyjmowany uchwałą rady miejskiej. I tam te wskaźniki dotyczące kondycji finansowej placówki są zgoła odmienne, niż te stwierdzenia w piśmie. Raport zaakceptowany przez radnych pokazuje wskaźniki finansowe dla szpitala może nie jako bardzo dobre, ale dobre, a te w piśmie mówią o jakiejś katastrofie - powtarza wiceprezydent. I dodaje: - Trudno mi dyskutować z człowiekiem, który raz mówi, że coś jest "a", a drugi, ze to samo jest "b", że najpierw jest ono białe, a potem, że czarne.
Zdaniem Jerzego Zawodnika, pełnomocnik ministra zdrowia rządu Prawa i Sprawiedliwości domaga się restrukturyzacji, co wprost oznacza likwidację łóżek. - Zgodnie z dzisiejszymi przepisami restrukturyzacja oznacza pozbycie się części personelu, przede wszystkim medycznego; na konkretne łóżko przypada jakiś tam procent pielęgniarki i lekarza, który musi być wykazany w raporcie, a jeśli nie jest, to oznacza, że nie są spełnione wymogi i szpital płaci karę. Mówiąc wprost: zwalniając personel, muszę likwidować łóżka, albo likwidować łóżka, aby zmniejszyć personel. Tak należy czytać plan naprawczy. Ani ja, ani prezydent Witkowski na takie rozwiązania w radomskim szpitalu się nie zgadzamy. Mam nadzieję, że rada miejska także na takie ruchy nie pozwoli - mówi wiceprezydent.
Bożena Dobrzyńska