Emocje sięgnęły zenitu. Radomscy radni nie przegłosowali stanowiska w sprawie centrum cudzoziemców, bo na mównicę wszedł Bąkiewicz
W ogromnych emocjach przebiegała nadzwyczajna sesja Rady Miejskiej w Radomiu, podczas której dyskutowano o mającym powstać w Radomiu Centrum Integracji Cudzoziemców. Ale debata przerodziła się w wiec, podczas którego padały krzyki i hasła o legalnej i nielegalnej migracji. Po kilkugodzinnej dyskusji, tuż przed głosowaniem na mównicę wszedł… Robert Bąkiewicz.
Jeszcze się praktycznie nie zaczęła, a już przewodniczący Mateusz Tyczyński zarządził przerwę. Potem następną i jeszcze następną. Ostatnią, do poniedziałku do godz. 8, kiedy tuż przed godz. 20 głos chciał zabrać nieuprawniony do tego Robert Bąkiewicz. Tyczyński groził nawet, że wezwie Straż Miejską do usunięcia narodowca z sali.
Wszyscy posłowie i jeden dyrektor
Sesję zwołano na wniosek radnych Prawa i Sprawiedliwości, którzy również przygotowali stanowisko (treść poniżej tekstu) w sprawie tworzenia w Radomiu Centrum Integracji Cudzoziemców i apelowali, by je przegłosować. Na sesję przyszło wielu radomian, nawet z transparentami; zjawili się też wszyscy posłowie PiS: Anna Kwiecień, Andrzej Kosztowniak, Marek Suski, Radosław Fogiel i Agnieszka Górska. Z "drugiej strony" nie było ani jednego parlamentarzysty Platformy Obywatelskiej, a także prezydenta Radosława Witkowskiego, ani jego trojga zastępców. Wszystkich reprezentował sekretarz miasta Rafał Górski.
O planach utworzenia Centrum Integracji Cudzoziemców poinformował zebranych Aleksander Kornatowski, dyrektor Mazowieckiego Centrum Polityki Społecznej w Warszawie. Wyjaśniał, że mają one powstać także w innych dużych miastach województwa i będą służyć informacją i wsparciem dla legalnych migrantów. - Będą się oni uczyć języka polskiego, uczestniczyć w szkoleniach z zakresu doradztwa zawodowego, otrzymają pomoc psychologiczną - wyjaśniał dyrektor Kornatowski. Wielokrotnie odpierał zarzuty, że w centrach będą przyjmowani nielegalni migranci, którzy potem zostaną w Polsce. W centrum ma pracować pięć osób: dwie delegowane przez wojewodę i trzy prze Mazowieckie Centrum Polityki Społecznej. Pieniądze na funkcjonowanie - 105 mln zł rocznie - zapewni Unia Europejska.
Kornatowski tłumaczył również, że przez dwa lata program pilotażowy dotyczący takiego wsparcia dla legalnych podkreślał - również wielokrotnie - imigrantów prowadził rząd PiS-u, a minister Marlena Maląg chwaliła się jego efektami. - To będą małe placówki urzędnicze, do których cudzoziemiec będzie mógł przyjść, uzyskać informację, zapisać się na szkolenie, by po roku mógł już podjąć pracę. Będą głównie obsługiwać Ukraińców, Białorusinów, bo ich jest w Polsce najwięcej - mówił Aleksander Kornatowski. Zapewniał, że jeśli zjawi się tam nielegalny imigrant, to urzędnik powinien zawiadomić o tym odpowiednie służby.Dodał, że podobny punkt działa już w Radomiu i jest prowadzony przez Caritas.
Słowa te nie podobały się jednak zebranym, którzy co rusz krzyczeli "skandal, skandal!". Kornatowski trzy razy wznawiał swoje wystąpienie.
Posłowie w ataku
Prawdziwy szturm na przewodniczącego rady, dyrektora MCPW i na prezydenta (za jego nieobecność) przypuścili posłowie Prawa i Sprawiedliwości. Każdy po kolei zabierał głos i każdy mówił właściwie to samo, tylko innymi słowami. Radosław Fogiel przekonywał, że za wszystkim stoi zgoda polskiego rządu na pakt migracyjny Unii Europejskiej i "na tym polega manipulacja" , że prezydent w żadnym wypadku nie powinien się zgodzić na utworzenie w Radomiu takiego punktu, że powinien dziś być z mieszkańcami, anie chować się za plecami swoich urzędników.
Andrzej Kosztowniak twierdził, że nie można porównywać tego, co robił PiS w pilotażowym programie, "bo to było co innego". - Tusk podjął decyzję, że mamy się przygotowywać na proces przyjmowania migrantów - twierdził. Obliczył, że w Radomiu może się znaleźć nawet 1250 - 1500 cudzoziemców rocznie, m.in. z powodu łączenia wielodzietnych rodzin muzłumańskich. Straszył, że będą one utrzymywane z podatków Polaków, czyli 1400- 1800 euro na osobę.
Marek Suski całe swoje wystąpienie poświęcił fobiom antyniemieckim. - Będą ns okłamywać, że w Radomiu nie będzie ośrodka, że nie będą przyjmować nielegalnych, a Unia mówi, że zrobi przymusową relokację. - Nie będzie nielegalnych migrantów? Ano nie, bo wszystkich zrobią legalnymi - prorokował. Zapowiedział, że PiS będzie zbierał podpisy w sprawie zorganizowania referendum, w którym radomianie mieliby się wypowiedzieć, czy są za przyjęciem migrantów, czy nie. Na koniec swojego wystąpienia zaapelował, by głosować w wyborach prezydenckich na Karola Nawrockiego, na co przewodniczący rady miejskiej przypomniał, że nie wolno prowadzić agitacji w urzędach publicznych i że zawiadomi w tej sprawie prokuraturę.
W podobnym tonie wypowiadała się Anna Kwiecień. - Ważą się losy naszych dzieci i naszych wnucząt, dlatego musimy podejmować bardzo racjonalne decyzje. Dlaczego my, Polacy mamy pracować na cudzoziemców? Merkel zaprosiła ich do siebie, to niech teraz realizują ten pakt. W niemieckich szkołach dzieci proszą rodziców, by zmienili wyznanie, bo zauważyły, że są gorzej traktowane, niż cudzoziemscy uczniowie. Nie chcemy tego w Polsce! - przekonywała, dodając: nie pracują, nie integrują się, narzucają swoje wartości.
Pod jakim adresem?
W dyskusji wypowiadali się przede wszystkim radni Prawa i Sprawiedliwości. Marek Sołśnia wyjaśniał, że nie am zgody na imigrantów, Bo "panosza się po centrach miast","napadają, rabują, gwałcą". To codzienność zachodnich państw europejskich. Postawę swoich partyjnych kolegów, którzy sprzeciwiają się przyjmowaniu imigrantów porównał do... dumnej postawy radomskich robotników w czerwcu 1976 r. - Pogonić to dziadostwo do Berlina! - apelował.
W kilku wystąpieniach padły też "informacje", że miasto planuje utworzyć ośrodek dla cudzoziemców, w takich lokalizacjach jak: budynek dawnego aresztu śledczego przy ul. Witosa, jednym z akademików Uniwersytetu Radomskiego przy ul. Akademickiej, na terenie szpitala w Krychnowicach lub na ul. Wernera w obiekcie zajmowanym wcześniej przez Wody Polskie.
Wszystkie te rewelacje zdementował sekretarz miasta Rafał Górski. - Prezydent jest przeciwnikiem budowy ośrodków dla migrantów w Radomiu, a domniemana ich lokalizacja nie mogłaby dojść do skutku, bo żaden z tych terenów nie należy do miasta - wyjaśniał.
Przed głosowaniem przewodniczący rady zarządził, jak można by było się spodziewać ostatnią - przerwę. Wtedy na mównicę wtargnął i próbował przemawiać Robert Bąkiewicz, znany w całej Polsce, narodowiec i skrajny konserwatysta. Ale się nie udało. Mateusz Tyczyński szybko wyłączył mu mikrofon i poinformował, że zarządza przerwę w obradach do poniedziałku do godz. 8.
Na sali pojawili się strażnicy miejscy, a potem policja, która wyprowadziła Bąkiewicza.
Bożena Dobrzyńska
Projekt stanowiska radnych PiS
Galeria zdjęć