Garbatka żąda przywrócenia dyrektora „Drzewnej”. A zarząd województwa mazowieckiego złoży zawiadomienie do prokuratury
Rondle, patelnie, pościel, szklanki do whisky, blaty granitowe kupowano za pieniądze szkoły, ale nigdy do niej nie trafiły. Z główną księgową zawarto umowy zlecenia na łączną kwotę prawie 50 tys. zł, a z dwojgiem innych pracowników na łączną kwotę niemal 30 tys.zł, choć prawo tego zabrania. – Skala nadużyć jest porażająca – ocenia sytuację w „Drzewnej” w Garbatce wicemarszałek Rafał Rajkowski. Sprawa trafi do prokuratury.
Jak już pisaliśmy, w Zespole Szkół Drzewnych i Leśnych w Garbatce Letnisko od minionego piątku emocje sięgają zenitu. Po tym jak zarząd województwa mazowieckiego, który sprawuje nad placówką nadzór właścicielski, odwołał ze stanowiska Mirosław Drzewieckiego, wieloletniego dyrektora uczniowie zorganizowali akcję w obronie pedagoga i człowieka niezwykle zasłużonego m.in. dla społeczności szkolnej. Nie przekonywały ich wyjaśnienia, w tym samego zainteresowanego, że to on zrezygnował z pełnienia funkcji, a przyczyną jest zły stan zdrowia. Młodzież twierdziła, że decyzja ta została na nim wymuszona, a jego stanowisko zajmie teraz dotychczasowa zastępczyni Elżbieta Cichawa-Grabowska, forowana przez wicemarszałka Rajkowskiego, zresztą - niezgodnie z prawdą - "posądzana" o rodzinne związki z nim.
Do czerwoności rozgrzał się internet, gdzie gównie w komentarzach snuto różne teorie, w tm spiskowe, a na Cichawę-Grabowską wylała się fala hejtu zarówno w przestrzeni wirtualnej, jak i realnej (w pobliżu jej samochodu znaleziono rozrzucone gwoździe). Tm bardziej, że po rezygnacji Dziedzickiego powierzono jej pełnienie obowiązki dyrektora szkoły.
Rajkowski: nie jest moją rodziną
Zarząd województwa do tej pory nie zajmował stanowiska w sprawie sytuacji w ZSDiL. Biuro prasowe odpowiadając na pytania dziennikarzy, informowało jedynie, że dymisja dyrektora Dziedzickiego to reakcja na jego prośbę. Dopiero dzisiaj zorganizowano konferencję prasową, na której zostały ujawnione prawdziwe przyczyny rozstania dotychczasowego szefa z placówką.
Zanim marszałek Rajkowski przeszedł do wyjaśniania sprawy, stanął w obronie Elżbiety Cichawy-Grabowskiej. - Pani dyrektor wcześniej odpowiadała za proces inwestycyjny przy budowie nowej siedziby szkoły i wywiązała się z tego w sposób należyty. Tymczasem dotknął ja poziom hejtu, jakiego dotąd nie było. Łącznie z tym, że jest moją rodziną. A to nieprawda, a gdyby była, byłby to dla mnie powód do dumy - zapewniał Rajkowski. Jego zdaniem, "to wprowadza w błąd", "szkodzi szkole" i "mieszkańcom Garbatki". Marszałek dodał, że nie ma zgody jego i zarządu województwa na podgrzewanie atmosfery, zachęcanie młodzieży, osób nieletnich do takich sytuacji. - Jest to niegodne zawodu nauczyciela - podkreślał, powołując się na swoje wykształcenie pedagogiczne.
Rafał Rajkowski wielokrotnie powtarzał, że chodzi o dobro szkoły, która jest znana i nagradzana w całej Polsce, a także o dobro osób, które ją tworzyły. - Jedną z nich jest dyrektor Mirosław Dziedzicki. To on walczył o to, by przenieść ją z baraków w godziwe miejsce. Trudno było przekonać zarząd województwa do skali tej inwestycji, ale się udało - wyjaśniał wicemarszałek. Przypomniał, że budowa kosztowała 12 mln zł, a dodatkowe pieniądze pochłonęło jej wyposażenie.
Porażająca skala nadużyć
Rajkowski przyznał, że w urzędzie marszałkowskim nie przewidziano, że "w szkole panuje układ". - Nie chcę mówić o nepotyzmie, choć kilka osób z niej chciałoby rządzić wszystkimi po swojemu, a wielu z nich kieruje się osobistymi urazami do pani Grabowskiej - mówił.
Marszałek wyjawił, że na kilka miesięcy przed rezygnacją Mirosława Dziedzickiego od 29 lipca do 9 września w Zespole Szkól Drzewnych i Leśnych w Garbatce odbyła się planowa kontrola (za okres od 1 stycznia 2022 r. do 31 grudnia 2024 r.). Jak wyznał, wyniki "godzą w dorobek pana Dziedzickiego i nie służą młodzieży".
- Skala nadużyć, niekompetencji, defraudacji jest porażająca. A obawiam się, że to tylko wierzchołek góry lodowej - ocenia Rafał Rajkowski.
Jak bowiem wynika z protokołu pokontrolnego, który został udostępniony przez urząd marszałkowski szkoła robiła zakupy m.in. artykułów spożywczych (w tym mięsa i wędliny), patelni, czajników, pościeli, szklanek do whisky. Kupiono też cztery blaty granitowe, które do szkoły nigdy nie trafiły. Teraz, gdy sprawa ujrzała światło dzienne, zostały podrzucone do magazynu nowe.
Ile zarabiała główna księgowa?
Bulwersujące są też zarobki m.in. głównej księgowej, z którą szkoła podpisała umowy zlecenie na łączną kwotę 49 tys. 500 zł i z dwoma pracownikami po jednej umowie zlecenia na łączną kwotę 29 tys. 558 zł. "(...) podczas gdy ustawa o pracownikach samorządowych nie przewiduje zatrudnienia pracowników samorządowych na umowę zlecenie. Zakres jednej z ww. umów zawartej z własnym pracownikiem dotyczył archiwizacji dokumentów, podczas gdy inny pracownik zatrudniony na umowę o pracę w zakresie obowiązków miał wskazane zadania z zakresu archiwizacji dokumentów Zespołu" - czytamy w protokole pokontrolnym.
Główna księgowa zrezygnowała z pracy w szkole.
Nie miała dostępu do dokumentacji
Marszałek Rajkowski uważa, że uczniowie szkoły zostali wmanipulowani, a Elżbieta Cichawa-Grabowska, że stoi za tym "wąska zorganizowana grupa próbująca ratować swój interes". Jak przekonuje, choć odpowiadała jako zastępca dyrektora Dziedzickiego za sprawy administracyjne, dopiero po kontroli zobaczyła, co się dzieje. - Byłam przerażona - zapewnia. Pełen wgląd w dokumentację ma dopiero od poniedziałku, od kiedy jest pełniącą obowiązki dyrektora szkoły. - To za krótko, w tm czasie gasiłam pożary - przypomina. Przekonuje, że wielokrotnie prosiła dyrektora Dziedzickiego o dostęp do dokumentów, ale nie reagował na te prośby. - A zaraz potem szły donosy do instytucji, hejt, artykuły prasowe. Tymczasem to tylko wycinek nadużyć, skala jest większa - twierdzi, dodając, że "najbardziej cierpią dzieci". - One są mądrzejsze od rodziców - ocenia.
Cichawa-Grabowska uważa, że ma doskonały kontakt zarówno z młodzieżą, rodzicami, jak i gronem pedagogicznym, że ze wszystkimi spotykała się i rozmawiała. Zapewniła, że nikt z uczniów nie poniesie żadnych konsekwencji ani za udział w proteście, ani nawet za hejterski wpis na jej temat. - To był tylko incydent. Młodzi ludzie mają prawo do protestu, wyrażania swoich uczuć - zaznacza.
Kontrola i prokuratura
Zarząd województwa mazowieckiego ogłosił konkurs na dyrektora ZSDiL w Garbatce. Cichawa-Grabowska twierdzi, że na 95 proc. nie weźmie w nim udziału.
Zresztą, nie ma odpowiednich kompetencji, studia podyplomowe z zakresu pedagogiki kończy dopiero na wiosnę. Poza pracą w Garbatce nadzoruje również kolejną inwestycję "marszałkowską" - budowę nowego pawilonu przy Muzeum Witolda Gombrowicza we Wsoli. Przez kilkadziesiąt lat prowadziła wraz z mężem firmę budowlaną.
Sprawa niegospodarności w "Drzewnej" trafi do prokuratury; zawiadomienie w tej sprawie z zarządu województwa jest przygotowywane. Szkoła przejdzie również gruntowną całościową kontrolę za ostanie pięć lat.
Bożena Dobrzyńska
- W konferencji














