Gość panelu dyskusyjnego o ustawie IPN: Byłam przekonana, że jestem radomianką

22 kwietnia 2018

– W naszych domach, rodzinach środowiskach nigdy nie używało się określeń „polskie obozy śmierci”. Mówiło się z niemiecka „lager” – zapewniały podczas panelu dyskusyjnego w Resursie Hilda Chazanowitz i Sharon Grossfeld, córki radomskich Żydów ocalonych z Holocastu. Obie – dziś mieszkanki USA – były gośćmi X Spotkań z Kulturą Żydowska „Ślad” organizowanych przez ośrodek.

 
Na zdjęciu (druda od lwej) Sharon Grossfeld i Hilda Chazanowitz

Na zdjęciu (druga od lewej) Sharon Grossfeld i Hilda Chazanowitz

  Panel pn. "Szanse i zagrożenia" poświęcony był nowelizacji ustawy o IPN, a uczestniczyli w nim również: były premier Włodzimierz Cimoszewicz oraz Łukasz Krzyżanowski, adiunkt na Uniwersytecie Warszawskim, autor książki o radomskich żydach, powracających po II wojnie światowej do rodzinnego miasta. - Moja pierwsza wizyta w 2014 roku w Polsce zmieniła praktycznie wszystko, ponieważ w  moim rodzinnym domu funkcjonowały dwie prawdy o Polsce. Matka i ojciec mieli o Polsce do powiedzenia niewiele pozytywnego. Byli pełni bólu, złości i żalu. Ale jestem przekonana, że mimo tego w swoim sercu mieli Polskę bardzo głęboko. Inaczej było z moją ciotką i wujem, którzy wyjechali z Polski w 1968 roku do Szwecji. Cały czas mówili po polsku, śpiewali po polsku , gotowali po polsku i tak Jak w Polsce chodzili do lasu na grzyby, a w wakacje co roku przyjeżdżali do kraju  - opowiadała Hilda Chazanowitz. Ona sama, mając dwie tak różne perspektywy postrzegania Polski, chciała sama to ocenić. - Uważam, e większość osób pochodzenia żydowskiego nie rozumie lub źle rozumie Polaków i nie wiem, czy to nowe prawo pomoże w zrozumieniu - podkreślała Hilda Chazanowitz. Historię swojej rodziny opowiedziała też Sharon Grossfeld. - Mój ojciec wyszedł z radomskiego getta i trafił do obozów koncentracyjnych w Niemczech. Przed wojną jego rodzina mieszkała przy ul. Szpitalnej. Była to duża, piękna rodzina, z której ocalały tylko dwie ciotki, jeden wuj o mój ojciec - wspominała. Tłumaczyła, że dla ocalałych bardzo ważne były spotkania, w których uczestniczyły osoby pochodzące z tej samej miejscowości, chociaż nie łączyły ich więzy krwi. - Widywaliśmy się bardzo regularnie. Od zawsze, od dzieciństwa byłam zaangażowana w spotkania Żydów ocalonych z Radomia. Do tego stopnia, że kiedy dorastałam, byłam przekonana, że jestem radomianka - wyznała Sharon. Obie panie potwierdziły, że po uchwaleniu przez polski parlament nowelizacji ustawy o IPN w Stanach Zjednoczonych trwały różne, często emocjonalne dyskusje. - Powróciły żal i ból, które były częścią Holocaustu. Okazało się, że ten ból nigdy nie został wyleczony, a cierpienie wróciło - przekonywały córki ocalonych radomskich Żydów. - Wszystkie piękne historie, które słyszałam o pięknym przedwojennym życiu i domu na Szpitalnej momentalnie zostały przekreślone - zaznaczyła Sharon Grossfeld. Jej zdaniem, świat musi wiedzieć, ile Polska wycierpiała w czasie II wojny światowej, ale jednocześnie wspólnota ocalonych uważa, że ustawa o IPN, to nie jest sposób, w jaki świat powinien się dowiedzieć o cierpieniach, jakich doznali Polacy z rąk nazistów. - To prawo nie sprzyja temu, że ludzie przestaną mówić nieprawdziwe rzeczy. Musimy prowadzić dialog - zapewniała. Bardzo krytycznie do ustawy odniósł się Włodzimierz Cimoszewicz. - Ona przyniosła Polsce dramatyczne wizerunkowe straty. Co gorsze, wywołała też podejrzenie, że Polska chce coś ukryć, stosując mechanizmy prawne. To klasyczny przykład strzelania sobie we własna nogę - mówił były premier. Organizatorzy panelu zapraszali do udziału w nim przedstawicieli parlamentu i IPN, ale nikt z tego zaproszenia nie skorzystał. Bożena Dobrzyńska      
Tags