Koronawirus. Radom to druga Syria, drugie Kosowo? „Polsko, gdzie jesteś?”

13 kwietnia 2020

Ponad 200 osób zakażonych, pozamykane oddziały, brak środków ochrony osobistej, około 500 lekarzy, pielęgniarek i pozostałego personelu nieprzychodzących do pracy. Kolejne porażające liczby: w ciągu 48 godzin 12 zgonów pacjentów z COVID -19. Zmęczenie, wściekłość, bezsilność.

    P1240848   Wszyscy doskonale wiedzą, gdzie tak jest. Tak jest w największym na południowym Mazowszu szpitalu specjalistycznym. Ten szpital znajduje się w Radomiu, 200-tysięcznym mieście. Ten szpital nie ma oddziału zakaźnego i nie był przygotowywany na przyjmowanie pacjentów zarażonych koronawirusem. I ich nie przyjmował. Ci pacjenci pojawili się, bo - jak twierdzi zarząd szpitala - na jeden z oddziałów trafił nieprzytomny mężczyzna, z którym nie było kontaktu, zatem nie można było też przeprowadzić z nim wywiadu. Potem okazało się, że pacjent jest "pozytywny". Szpital bije na alarm Szpital na radomskim Józefowie alarmuje o swojej sytuacji od trzech tygodni. Najpierw, że nie ma maseczek, kombinezonów, płynów do dezynfekcji, potem że brakuje personelu, bo albo jest zarażony i w kwarantannie, albo dlatego że poszedł na zwolnienia - na tzw. opiekę nad dziećmi, albo na L4. Niewykluczone, że także ze strachu: o siebie, o swoich bliskich. Że też się zarazi, bo nie ma przecież wystarczającej ochrony. Szpital apeluje do wojewody, marszałka, ministra. Wojewoda daje trochę pieniędzy na zakupy, ale znacznie mniej niż np. mniejszym Kozienicom; kieruje też do Radomia osiem pielęgniarek i ośmiu lekarzy. Zgłaszają się trzy pielęgniarki. Wojewoda grozi, że pozostałych zgłosi do prokuratury. Ale następnych już nie przysyła. Zabrania natomiast - taka jest pierwsza wersja - podjęcia współpracy z wolontariuszami, którzy mogliby wspomóc szpital, choćby przy sprzątaniu. Gdy rzeczniczka MSS o tym informuje, od wojewody przychodzi sprostowanie: nikt nie zakazuje przyjmowania wolontariuszy, ale muszą być oni traktowani jak pracownicy. Szpital chce przetransportować pacjentów z COVID-em do placówek jednoimiennych. Wojewoda zapewnia, że na Mazowszu jest 1400 takich łóżek, a zapełnionych - 25 proc. Wiceprezes szpitala informuje, że dla jednego z pacjentów szukano miejsca przez 16 godzin. Sytuacja w zaopatrzeniu poprawia się, m.in. dzięki wsparciu marszałka Mazowsza i ogromnej akcji pomocowej zorganizowanej przez radomian. Wiceprezes MSS w rozmowie z dziennikarką: "Zostaliśmy zostawieni sami sobie". Radomska Syria, drugie Kosowo? "To mała Radomska Syria. Każdy komentuje, obserwuje, ale nie ma żadnej reakcji" - dopiero te słowa lekarki, koleżanki ze szpitala na Józefowie, które opublikował w mediach społecznościowych przewodniczący komisji młodych lekarzy Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie, wywołały istną burzę. "Mazowiecki Szpital Wojewódzki w Radomiu. Powiem wam jak jest. To mała Radomska Syria. Każdy komentuje, obserwuję, ale nie ma żadnej reakcji. (...)". Praca w warunkach totalnego skażenia biologicznego, bez należytego zabezpieczenia. Kończą się nam środki ochrony osobistej. Od wczoraj kolejne 2 zgony. Nie mam już siły płakać. To jest drugie Kosowo, któremu przygląda się świat. Błagam o pomoc, nie dla siebie, tylko dla tych, o których zapomniał kraj. Polsko! Gdzie jesteś?!" - cytuje koleżankę z Radomia młody lekarz z Warszawy. W internecie też burza. Porównywać wojnę w Syrii, bombardowania, ruiny, ucieczkę milionów mieszkańców z sytuacją w Radomiu? Albo z Kosowem? Czy to nie przesada? Ale jest też wiele ważnych pytań, zwłaszcza do polityków: gdzie jesteście? Co robicie? Nie słyszycie tych nawoływań: może wojsko, może WOT? Czyżby naprawdę wybory były ważniejsze od zdrowia i życia ludzi? Czyżby? Bożena Dobrzyńska          
Tags