Magistrat: Nie mamy nic do ukrycia. Niech sąd postawi granice

11 stycznia 2016

– Nie mamy nic do ukrycia. Urząd jest transparentny – zapewnia magistrat. Oczekuje, że sąd postawi granice, które prywatne dane osobowe urząd może ujawnić, a które musi chronić.

 
Mateusz Tyczyński: Nie mamy nic do ukrycia

Mateusz Tyczyński: Nie mamy nic do ukrycia

  O wykaz umów z osobami prawnymi i prywatnymi zawartych przez urząd miejski w 2014 i pierwszym kwartale 2015 roku wystąpił do prezydenta student prawa Mateusz Wojcieszak powołując się na prawo dostępu do informacji publicznej. Magistrat rejestr udostępnił, ale urzędnicy zakreślili dane osób fizycznych, z którymi gmina ma podpisane umowy, zasłaniając się ustawą o ochronie danych osobowych.Na dodatek radomianin musiał czekać na odpowiedź trzy miesiące, zamiast ustawowych 14 dni. Dlatego poszedł do sądu. Ponad tydzień temu Wojewódzki Sąd Administracyjny, nie rozstrzygając meritum sporu orzekł, że prezydent w okresie, kiedy Wojcieszak czekał na odpowiedź urzędu, był bezczynny, ponieważ nie dotrzymał ustawowego terminu odpowiedzi na prośbę o udostępnienie informacji publicznej. - Urząd jest transparentny. Wszystkie umowy, które dotyczyły wydawania miejskich pieniędzy, wszystkie kontrakty z firmami, przedsiębiorstwami, ze stowarzyszeniami, fundacjami, a więc wszystkie, gdzie miejskie pieniądze zostały wydatkowane, wnioskodawca uzyskał w terminie - zapewnia dyrektor Kancelarii Prezydenta Mateusz Tyczyński, podkreślając że jest to kilkaset stron dokumentów. - Wymieniony jest podmiot, na co umowa została zawarta i jaki jest jej koszt - dodaje dyrektor. Tyczyński wyjaśnia, dlaczego magistrat zdecydował się - jak to określa - "zanonimizować" część umów. - Chodzi o umowy, które dotykają życia prywatnego mieszkańców Radomia. Prezydent stoi na stanowisku, że równie ważny jak dostęp do informacji publicznej jest ochrona prywatności radomian. Nadal podtrzymuje to stanowisko - mówi dyrektor Tyczyński. I przekonuje, że nie wynika to ze złej woli. -  Samorządowe Kolegium Odwoławcze, które uchyliło naszą decyzję o odmowie udostępnienia tych informacji, w swoim uzasadnieniu wyraziło się bardzo nieostro. A my chcieliśmy, by SKO postawiło tę granicę prywatności, gdzie ona się znajduje, bo orzecznictwo sądów jest bardzo rozbieżne; w jednym przypadku mówi, aby udostępniać dosłownie wszystko, w drugim przypadku, żeby chronić prywatność mieszkańców - twierdzi Tyczyński. Zaznacza - powołując się na uzasadnienie stanowiska SKO - że nie kwestionuje ono, iż trzeba rozważyć każda z tych umów osobno. - Mamy 2,5 tysiąca umów i w każdym przypadku musimy rozważyć, co możemy, a czego nie możemy udostępnić. SKO podnosi także bardzo ważną kwestię: "Należy też mieć na względzie, że ochrona prywatności (...) nie dotyczy ochrony prywatności działalności danej osoby fizycznej, bądź jej działań lub zachowań, które wiążą się ściśle z działalnością publiczną, jak również nie dotyczy osoby, która zawiera kontrakt z urzędem i korzysta z przywileju czerpania środków z zasobów publicznych" - cytuje dyrektor Kancelarii Prezydenta. - Musimy sobie postawić pytanie, co jest czerpaniem korzyści ze środków publicznych. Czy najem mieszkania socjalnego od gminy to jest czerpanie korzyści? Czy mamy prawo ujawniać ich dane osobowe? Czy dzierżawa części gruntu pod budynkiem prywatnym, za co gmina otrzymuje niewielkie pieniądze, ma być ujawniona? Czy użytkowanie wieczyste: pół metra trawnika, to jest rzeczywiście informacja, która mamy udostępnić? - pyta Tyczyński. Przekonuje, że prezydent nie ma nic do ukrycia, chce by jedynie - zgodnie z polskim prawem - organ wyższej instancji granice ustanowił. Magistrat zapowiada, że teraz - po orzeczeniu WSA - wyda teraz decyzję, ale - przewiduje Tyczyński - wnioskodawcy nie zadowoli. - Udostępnimy wszystkie umowy zlecenia, wszystkie umowy o dzieło nawet z osobami prywatnymi, które rzeczywiście wiążą się z korzyścią. Nie udostępnimy na pewno umów wieczystego użytkowania i dzierżawy, które są związane z prywatnością. Jednostki urzędu już w tej chwili weryfikują te umowy wieczystego użytkowania i dzierżawy, które mogą się wiązać z wykorzystaniem zarobkowym przedmiotu dzierżawy - wyjaśnia Mateusz Tyczyński, spodziewając się zaskarżenia tej decyzji. - Ale  niech organ wyższej instancji postawi granice: pokaże jasno, gdzie jest prawo do prywatności, a gdzie jest prawo dostępu do informacji publicznej. Uważamy, że tam gdzie choć złotówka publicznych, miejskich pieniędzy trafia w ręce prywatne tam dane te należy udostępnić, natomiast tam gdzie dotyczy to życia prywatnego mieszkańców Radomia pan prezydent  stoi na stanowisku, że będzie chronił prywatność - sumuje dyrektor Tyczyński.
Tags