Nieoceniony dar dla Radomia

21 czerwca 2008
Rozmowa z kierownikiem Muzeum Sztuki Współczesnej w Radomiu Mieczysławem Szewczukiem. Mieczysław Szewczuk


W Domu Esterki i Gąski można oglądać ostatnią przygotowaną przez muzeum wystawę. To dobra okazja, by przypomnieć jakie były początki nie tyle samej placówki, co gromadzenia dzisiejszych, bardzo bogatych zbiorów sztuki współczesnej

M. SZ.: - Zaczęło sie to wszystko w najlepszychy czasach dla Muzeum Okręgowego w Radomiu; w 1975 roku powstało województwo radomskie i wtedy pojawiły się możliwości i pieniądze, których wcześniej w Radomiu nie było. Wcześniej muzeum radomskie bylo placówką małą, powiatową. Wtedy właśnie dyrektorem muzeum zostal Tomasz Palacz, który przyjął do pracy kilkoro młodych ludzi; ja byłem wśród nich. I ci młodzi ludzie zaczęli szukać nowego programu dla nowego muzeum. Wtedy właśnie muzeum zaczęło kupować dzieła sztuki. Były dwa kierunki działania: Malczewski i sztuka jego epoki oraz sztuka współczesna, która jest względnie tania i można kupować dzieła najwybitniejszych twórców za pieniądze o wiele mniejsze niż artystów już dawno nieżyjących. Tak były organizowane wystawy – w 1979 roku była to wystawa sztuki współczesnej przypominająca tradycje tego typu radomskich imprez po II wojnie światowej; natomiast w 80 roku zacząłem tworzyć kolekcję sztuki współczesnej. Obok tego, wspólnie ze Stanisławem Zbigniewem Kamieńskim organizowaliśmy wystawy rysunku – to była jego inicjatywa, ja z nim współpracowałem. A potem ta nasza współpraca trwała przez następne, długie lata. Nawiązaliśmy wiele kontaktów. Potem przyszły trudne lata stanu wojennego i późniejsze, aż wreszcie, gdy zmieniła się sytuacja polityczna w Polsce, ówczesny dyrektor wydziału kultury UW zdecydował, że w miejsce istniejącego Biura Wystaw Artystycznych, powstanie Muzeum Sztuki Współczesnej, jako oddział Muzeum Okręgowego. Zaproponował mi kierowanie nim.

Przez te alta było sporo wystaw, pomysłów, inicjatyw...
M. Sz.:
- Najpierw była to prezentacja naszej kolekcji, a potem kilkanaście wystaw w ciągu roku, w ostatnich trochę mniej. Kilka wystaw rocznie w Polsce, prestiżowych. Idea była taka, że nasze muzeum – jedyne takie w Polsce – teraz jest ich już znacznie więcej – działa na terenie całego kraju. Dzięki temu też mogliśmy rozpocząć w 92 roku akcję darów dla muzeum, która spotkała się z ogromnym odzewem. Radom otrzymał ogromny dar, dar wielkiej wartości materialnej, ale także wielkiej wartości kulturowej, duchowej. To jest dar społeczeństwa obywatelskiego dla naszego miasta, to jest dar polskiej inteligencji. Ale to też jest wielkie zobowiązanie miasta, który taki dar przyjęło, żeby wywiązać się wobec ludzi, którzy te dzieła podarowali i wobec całej tej akcji. Oni nie podarowali tego, żeby zamknąć prace w magazynach i żeby nikt tego nie oglądał. Bo byli przekonani, że ludzie którzy to przyjmują, będą świadomi wartości tych dzieł, będą pokazywać je na wystawach, publikować w książkach, potrafią pokazać ich wartość artystyczną, duchową, historyczną, dokumentalną. Bo myśmy przyjmowali takie dzieła, co do wartości których jesteśmy przekonani, że one są ważne w perspektywie kultury narodowej, są pewnym dokumentem twórczości.

Ten pozyskany zbiór to ponad dwa i pół tysiąca prac? Proszę przypomnieć, kto podarował dzieła?
M. Sz.:
- Najwybitniejsi polscy artyści; wśród malarzy - Stefan Gierowski, Jan Tarasin, Wojciech Fangor, Edward Dwurnik, Jacek Waltoś rzeźbiarzy – Jerzy Hasior i Jerzy Bereś. Razem około dwustu artystów, niektórzy podarowali pojedyncze prace, niektórzy całe kolekcje. Czasem darczyńcami były rodziny.

 
A w którym momencie pojawił sie Andrzej Wajda, jego zainteresowanie zbiorami, kontakty?
M. Sz.:
- W 89 roku z inicjatywy ówczesnego dyrektora Janusza Pulnara Muzeum Okręgowe zorganizowało wystawę „Andrzej Wajda auotoportret”, którym byłem jednym z komisarzy. I od tego czasu zaczęły się nasze kontakty, który brał potem udział w wystawach rysunku, a potem obserwując naszą działalność zaczął nam przekazywać różne dary, a potem także wspierać w różnych sytuacjach, otrzymał honorowe obywatelstwo Radomia, a ja byłem inicjatorem nadania tego tytułu. Wystąpił wtedy z inicjatywą znalezienia nowej przestrzeni wystawowej dla zbiorów sztuki współczesnej w Radomiu, a dzięki działaniom wielu osób, mediów, w tym Gazety Wyborczej doszło do powstania „Elektrowni”. 

Rozmawiała: Bożena Dobrzyńska