PGZ wyrzuciła dyscyplinarnie Szprendałowicza. Ten odpowiada: To atak polityczny

10 marca 2016

– Stałem się ofiarą ataku politycznego. Ale ja się nie poddam. Tak jak pięć lat temu, również teraz wykażę, że jestem osobą pokrzywdzoną – mówi Piotr Szprendałowicz o zarzutach Polskiej Grupy Zbrojeniowej, skąd został dyscyplinarnie zwolniony.

   
Sąd uniewinnił Szprendałowicza

W 2013 roku sąd uniewinnił Szprendałowicza (fot. archiwum)

  Gazeta Polska Codziennie napisała dzisiaj, że "Polska Grupa Zbrojeniowa zwolniła dyscyplinarnie dyrektora biura administracji, który skopiował i wyniósł z siedziby firmy istotne dokumenty. Wszystko zarejestrowały zamontowane w spółce kamery". Szprendałowicz - były radny, kandydat Platformy na prezydenta w 2010 roku i członek zarządu województwa mazowieckiego - odpierał dzisiaj na konferencji prasowej zarzuty pod swoim adresem. - Jakże mogłem nie kopiować dokumentów jadąc na spotkanie z zarządem? Przecież zarządowi wypada przedstawić dokumenty. To było zachowanie naturalne, a robi się z tego sensację, że pod osłoną nocy, no przecież było ciemno. Robi się sensację, że monitoring mnie przyłapał, a przecież ja sam nadzorowałem ten monitoring. Zarzuca mi się, że wchodziłem do pomieszczeń, gabinetów członków zarządu. Nie prawda. ten sam  monitoring może to wykazać - przekonywał Szprendałowicz. Jak wyjaśniał zjawił się w niedzielę 3 stycznia w siedzibie spółki, ponieważ tego samego dnia wracając z noworocznego urlopu, dowiedział się że następnego dnia ma się stawić na spotkaniu z zarządem w Warszawie. Dlatego postanowił przygotować materiały. Na spotkanie z zarządem w Warszawie jednak nie dotarl, bo się bardzo rozchorował. Szprendałowicz poinformował też dziennikarzy, że jego nowym szefem w grudniu 2015 r. został Radosław Obolewski, szef Klubu Gazety Polskiej w Łomiankach. Hanna Węglewska, rzeczniczka Polskiej Grupy Zbrojeniowej potwierdziła dziennikarzom Gazety Polskiej Codziennie, że Szprendałowicza zwolniono za „ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych” i zbrojeniowa spółka rozważa o działaniach swojego byłego pracownika powiadomić prokuraturę. - Z pełnym przekonaniem uważam, że stałem się ofiarą ataku politycznego. Ale ja się nie poddam. Tak jak pięć lat temu, również teraz wykażę, że jestem osobą pokrzywdzoną. Nie pozwolę tak traktować siebie i mojej rodziny. W sytuacji, kiedy wycofałem się z życia politycznego, z życia samorządowego, prosiłem o uszanowanie tego. Jestem osobą prywatną. Chciałem tylko pracować dla dobra spółki i dla dobra naszego miasta - zapewnia Piotr Szprendałowicz. Pięć lat temu - jak wspomina były radny - również w prawicowej prasie pojawił się artykuł zarzucający mu, że nielegalnie zdobył uprawnienia do posiadania broni myśliwskiej (miał posługiwać się podrobionymi dokumentami) . Wszystko działo się w czasie kampanii wyborczej do samorządu, a Szprendałowicz kandydował z ramienia PO na prezydenta Radomia. W 2013 roku sąd uniewinnił go z zarzutów. Przypomnijmy: 1 marca stanowisko dyrektora siedziby PGZ w Radomiu objął Dariusz Wójcik, wiceprzewodniczący rady miejskiej w Radomiu (PiS). bdb
Tags