Pomysłów każdy ma wiele

23 czerwca 2009
Rozmowa z dyrektorką "nowej Łaźni" Magdaleną Grzyb Magdalena Grzyb

- Kieruje pani nową placówką powstałą z połączenia dwóch dawnych: '”Łaźni” i MCKiIM. Czy nie jest to jednak twór sztuczny, którego działalność niekoniecznie da nową kulturalną jakość?

Tak by się wydawało, bo są to rzeczywiście dwa budynki oddalone od siebie. Ale przy ul. Traugutta po remoncie, do którego właśnie się przymierzam, wygospodarujemy drugą salę wystawienniczą. Razem z tą w Łaźni będą już trzy spore powierzchnie ekspozycyjne. Zarówno w dawnym „empiku”, jak i przy Żeromskiego odbywały się imprezy o podobnym charakterze, spróbujemy teraz to wszystko pogodzić. Od lipca wesprze mnie kierownik galerii i to on będzie odpowiedzialny za organizowanie wystaw, zajmie się całą logistyką związana z tym problemem.

- Czyli dobrze, że doszło do połączenia placówek?
Ja się z tego cieszę. Sądzę, że będzie to z jednej strony większe otwarcie się na stowarzyszenia działające w obu, połączenie ich sił, z drugiej – to szansa na robienie czegoś nowego. Na przykład chciałabym, by przy ul. Traugutta wystawom towarzyszyły zajęcia z historii sztuki dla młodzieży. Planujemy urządzić tam także co najmniej dwa stanowiska komputerowe z rzutnikiem multimedialnym, które wspierałyby tematyczne warsztaty i pokazywały wykorzystanie nowoczesnych technik w plastyce, sztuce. Będą także z pewnością wystawy mistrzów i ich uczniów.

- Wspomniała pani o stowarzyszeniach, czy dla nich także ma pani nową rolę i zadania?
Nie chciałabym niczego narzucać, jestem jeszcze przed rozmowami z ich przedstawicielami. Ale widziałabym więcej zajęć warsztatowych, tak by np. w spotkaniach z fotografikami mogli uczestniczyć wszyscy, którzy chcą się tej sztuki nauczyć, poznać coś nowego, dowiedzieć się więcej.

A Łaźnia, sama Łaźnia? Co się w niej będzie działo?
Chcę, by ożyła. By była otwarta także w weekendy, by w kawiarni na dole znów spotykali się plastycy, dziennikarze, aktorzy, prawnicy. By mogli spokojnie wypić kawę, porozmawiać. A także – jak kiedyś, kiedyś w „starym” empiku – zwyczajnie poczytać gazetę. Chcę organizować benefisy. Pierwszy już po wakacjach. Czyj? Niech to na razie będzie tajemnicą.

- Czy utrzyma pani sztandarową „łaziebną” imprezę, czyli turniej śpiewających poezję?
Tak, ale chciałabym zmienić nieco jego formułę. Do końca nie jest ona jeszcze sprecyzowana, ale turniej – choć przecież to impreza ogólnopolska – powinien w większym stopniu być zlokalizowany właśnie w samej Łaźni. 

- Czym  przekonała pani komisję konkursową, że zdecydowała właśnie pani powierzyć stanowisko dyrektora?
Chyba ogromną determinacją i koncepcją. A poza tym mam doświadczenie w pozyskiwaniu funduszy zewnętrznych. Pomysłów każdy ma wiele, ale kultura nadal jest biedna. Można realizować imprezy ze środków budżetowych, jednak na wydarzenia, które są szerzej rozpoznawalne trzeba mieć pieniądze z innych źródeł.

Rozmawiała: Bożena Dobrzyńska