Prowincjonalny, czyli nasz

17 września 2008
Rozmowa z dyrektorką Miejskiej Biblioteki Publicznej i redaktor naczelną Miesięcznika Prowincjonalnego Anną Skubisz.

- Jak się rodził Miesięcznik Prowincjonalny?
Myśl, by wydawać takie kulturalno-społeczne pismo chodziła mi po głowie od dawna. Szczęśliwie do biblioteki przychodzili różni ludzie – regionaliści, dziennikarze, poloniści, historycy – z którymi na ten temat zaczęliśmy rozmawiać. Ja miałam pewną koncepcję co merytorycznie w takim piśmie powinno się znaleźć, ale nie jestem dziennikarzem i nie widziałam jak to zrobić. Z pomocą przyszedł właśnie dziennikarz – Marek Niwiński. I taką koncepcję po pewnych korektach realizujemy do dzisiaj.

- Ktoś musiał jednak dać pieniądze na pismo?
Pierwszy numer ukazał się podczas ogólnopolskiego kongresu towarzystw naukowych organizowanego przez RTN,a sfinansował go ówczesny wojewoda radomski. Od 1999 roku, kiedy biblioteka stała się placówką miejską finansuje go gmina, ale ciągle staramy się o dodatkowe pieniądze z różnych funduszy i fundacji, od sponsorów prywatnych. W tym roku otrzymaliśmy dotację z Ministerstwa Kultury w ramach jednego z programów operacyjnych.

- „Prowincjonalny”. Ta nazwa nie wszystkim się podobała.

Przymiotnik „prowincjonalny” każdy może odczytywać po swojemu. Albo wprost, bo przecież jesteśmy geograficzną prowincją, z dala od wielkich centrów. I od tego nie ma ucieczki; albo przewrotnie, bo przecież Radom to nie prowincja kulturalna i dzieje się tu wiele rzeczy wartościowych. Poza tym jeśli prześledzimy miejsca urodzin wybitnych ludzi kultury, to zdecydowana ich większość pochodzi z tak zwanej prowincji...

Zawartość miesięcznika przez te lata pozostała ta sama?
Tak, miesięcznik zajmował się sprawami szeroko pojętej kultury: literaturą, teatrem, filmem, sztukami plastycznymi, tym ostatnim np. poświęcając Galerię Prowincjonalną. A także publikując sylwetki, dzieła, wydarzenia, twórców związanych z Radomiem lub stąd się wywodzących, również teksty dotyczące zagadnień zupełnie nielokalnych jak kino czy literatura. Oczywiście pielęgnowaliśmy regionalia promując to, co z Radomiem związane.

- Pismo zmieniło się natomiast pod względem edytorskim i nie ma już poślizgów w jego wydawaniu?
Od dwóch lat nie, z czego bardzo się cieszę. Tak samo jak z lepszego papieru, a co za tym idzie jakości zdjęć i druku oraz  nowych autorów. Od pewnego czasu nie mamy już kłopotów z tekstami i to one teraz czekają w kolejce na publikację. I koniecznie chcę podkreslić, że Miesięcznik Prowincjonalny jest jedynym takim pismem w Polsce samodzielnie wydawanym przez bibliotekę.

Rozmawiała: Bożena Dobrzyńska