Reforma edukacji ponownie na sesji. Teraz będzie najwięcej pracy
27 marca 2017
Pięć nowych podstawówek, stopniowe wygaszanie gimnazjów – tak będzie wyglądała siatka szkół w Radomiu w wyniku reformy edukacji wprowadzanej przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. Dziś ostateczny schemat oświaty w mieście przyjęli na nadzwyczajnej sesji radni.
W gruncie rzeczy była to już tylko formalność, bo zmiany, jakie zamierzało wprowadzić miasto były już znane i radni dyskutowali o nich i przyjęli ostateczną wersję 27 lutego. Jednak ponowne głosowanie było potrzebne po tym, jak siatkę zaopiniował mazowiecki kurator oświaty, który nie wniósł do uchwały radomskich radnych żadnych zastrzeżeń.
Mimo to wiceprezydent Karol Semik odpowiedzialny w magistracie za edukację ostrzegał, że dopiero teraz ciężka praca czeka poszczególne placówki i ich dyrektorów. - Dzisiaj kończymy to procedowanie nowego prawa oświatowego w wymiarze lokalnym. teraz nowe przepisy będą realizowane w szkołach. I tu jest ogromna rola i odpowiedzialność dyrektorów, którzy odpowiadają nie tylko za sprawy kadrowe, ale i organizację, szczególnie tam, gdzie były przekształcenia, włączania gimnazjów. Odpowiadają za jakość pracy w okresie transformacji - podkreśla wiceprezydent.
Na razie nieznane są koszty wprowadzania reformy (pytał o to podczas dyskusji radny Ryszard Fałek, któremu zabrakło ich w uzasadnieniu do projektu uchwały). - Do 9 kwietnia dyrektorzy szkół powinni przygotować arkusze organizacyjne, żeby mogły być opiniowane przez związki zawodowe, natomiast później muszą mieć opinie kuratora oświaty i finalny arkusz z tymi opiniami trafia do organu prowadzącego, czyli do urzędu miejskiego. W tym roku trochę później niż zazwyczaj, czyli do 25 maja - wyjaśnia Semik. Zaznacza, że dopiero po tym terminie będzie można mówić o skali zwolnień wśród nauczycieli, przypominając, że o sprawach kadrowych decyduje dyrektor. - Natomiast my na pewno będziemy to monitorować, chociaż zwrócenie przez nas uwagi, że decyzja podjęta przez dyrektora jest niewłaściwa, nie oznacza że on ją musi zmienić. Z naszej strony jest to tylko wskazanie, że organ prowadzący finansuje tylko politykę kadrową i patrzy na jakość pracy nauczycieli, sugerując, by nie zwalniać tych nauczycieli, którzy maja najwyższe oceny swojej pracy - tłumaczy Karol Semik (na ten problem z kolei zwracał uwagę radny Leszek Pożyczka).
A tu pojawia się kolejna kwestia: wielu nauczycieli w Radomiu jest objętych przepisami o związkach zawodowych i dlatego dyrekcje szkół i miasto będzie prowadzić także rozmowy ze związkami. - Są placówki, gdzie takich osób jest bardzo dużo, dlatego rodzi się pytanie jak pogodzić te przepisy związkowe ze zmniejszona liczba etatów i konieczność pozostawienia w pracy najlepszych pedagogów - mówi Karol Semik. Nie zaprzecza, że w szkołach tworzą się nowe zakładowe organizacje związkowe i łącznie we wszystkich placówkach jest już ich siedem. - To proces zmian będzie utrudniać - uważa wiceprezydent. Podkreśla jednocześnie, że związki zawodowe mają prawo ingerować w zatrudnienie i opiniować arkusze kalkulacyjne.
Przed szkołami stoją także kolejne problemy: dostosowywanie budynków do nowych potrzeb (np. najmłodszych klas w obecnych gimnazjach), tworzenie pracowni chemicznych i fizycznych tam, gdzie ich nie było. - Oczywiście my mamy na to dwa lata, bo w tym roku przyjdą tylko klasy siódme, a w przyszłym także ósme.
Na dostosowanie budynków dla najmłodszych uczniów (a więc pięciu gimnazjów, które przekształcają się w podstawówki) miasto dostanie pieniądze z budżetu państwa w ramach subwencji oświatowej. - Ale to nie wystarczy. Miasto będzie musiało dołożyć z własnych pieniędzy - zapewnia wiceprezydent Semik.
Bożena Dobrzyńska