Rekrutacja do szkół średnich w Radomiu. Wolne miejsca są nawet w „Kochanowskim”
16 lipca 2019
W Radomiu absolwenci podstawówek i gimnazjów nie mają – tak jak w innych miastach – problemów z dostaniem się do szkoły. Prawie 94 proc. z nich zostało zakwalifikowanych do przyjęcia. Na pozostałych nieco ponad 400 kandydatów czeka w sumie prawie 1300 miejsc w liceach, technikach i szkołach branżowych.
Szkoły wywiesiły dzisiaj listy zakwalifikowanych osób, młodzież i rodzice mogą sprawdzać wyniki naboru także elektronicznie. Okazuje się, że wolne miejsca są nawet w "Kochanowskim".
Wiceprezydent Karol Semik odpowiedzialny w mieście za edukację uważa, że, problem dwóch roczników uczniów, które starały się o miejsca w szkołach ponadpodstawowych został pokonany. - Odsetek kandydatów, którzy nie zostali zakwalifikowani jest na podobnym poziomie, jak w latach poprzednich, kiedy mieliśmy do czynienia tylko z jednym rocznikiem. To efekt naszych przygotowań, które trwały już od dwóch lat. Cały czas pamiętaliśmy, że przyjdzie moment, w którym będzie trzeba stworzyć wiele nowych oddziałów – komentuje wiceprezydent. Podkreśla jednocześnie, że w tym roku, w porównaniu do lat poprzednich, do radomskich szkół średnich zgłosiło się dwa razy więcej uczniów spoza miasta. Było ich wręcz o kilkaset osób więcej, niż mieszkańców samego Radomia. Mimo to, liczba przygotowanych miejsc okazała się wystarczająca.
Jak podaje magistrat, wszystkie miejsca zostały zajęte liceach ogólnokształcących nr I, II, III i IV oraz w technikach: elektronicznym, ekonomicznym i budowlanym. Wolne miejsca, zarówno dla absolwentów gimnazjów, jak i szkół podstawowych pozostały w liceach: numer V, VI, VII, XII i XIII. W sumie jest ich 380.
Wolne miejsca są także w technikach, w zespołach szkół: agrotechnicznych,samochodowych, skórzano-odzieżowych i hotelarskich, technicznych oraz w „Hubalu”. Do każdej z tych szkół kandydaci niezakwalifikowani mogą teraz zanosić swoje dokumenty.
– Na pewno w Radomiu nie będzie takiej sytuacji, że uczeń nie dostanie się do żadnej szkoły. Reforma oświaty sprawiła, że musieliśmy wskakiwać do rozpędzonego pociągu. Czas jaki na to mieliśmy, został przez nas dobrze wykorzystany - ocenia Karol Semik.
kat, bdb