
Sprzedający i kupujący przyjechali do podradomskiego miasteczka z najdalszych zakątków kraju, są też cudzoziemcy. Ulice Skaryszewa zapełniły się także ludźmi, którzy są tutaj ze zwykłej ciekawości i względów czysto towarzyskich. Nic dziwnego, że wszędzie tłoczno. Jedną z ulic przemianowano na Aleję Twórców Ludowych; tu sprzedaje się zarówno wyroby rękodzielnicze, jak i typowo "końskie" akcesoria: uprzęże, baty itp. Na scenie zaproszeni goście, wśród których prym wiodą politycy, przemawiają. Padają słowa o tradycji, polskości, tożsamości, o tym, że polskie społeczeństwo jest takie jak tutaj, w Skaryszewie: - Wszyscy albo prawie wszyscy pochodzimy ze wsi - brzmi konkluzja. - Wystarczy tego, niech już grają - słychać z tłumu. Wkrótce pojawią się zespoły ludowe, wybrzmi strażacka orkiestra.
Na specjalnie przygotowanym placu - dziesiątki koni. I typowo pociągowych, gospodarskich, i rekreacyjnych. Ale - jak przekonują właściciele - dzisiaj zwierzęta na roli już nie pracują. - Najczęściej kupowane są do powozów. To teraz, przynajmniej w naszym regionie coraz większa moda - wyjaśnia pan Wiesław, który do Skaryszewa przyjechał z podkrakowskiego Szczucina. Przywiózł dwa konie; za czterolatka chce 7,5 tys. zł. - A jak się nie sprzedadzą, wrócimy do domu - mówi bez żalu.
Z Małopolski, z Olkusza przyjechały także do Skaryszewa koniki polskie. Te można kupić za 1, 8 tys. zł. - Ile mają lat? - Półtora roku - odpowiada młoda dziewczyna. - E, tam półtora roku i taki długi ogon? - dziwi się pytający. Przekonuje, że właśnie po tym atrybucie można rozpoznać wiek zwierzęcia. - Gdzież tam - oburza się kolejny znawca. - Tylko po zębach! - zapewnia. A kolejny przytomnie dodaje: - Przecież w paszporcie musi być wiek konia.
Ze swoją źrebną klaczą chce się pożegnać pan Wiktor ze Smogorzowa. - To ostatnia z mojej hodowli, która zlikwidowałem. Klacz ma osiem lat - wyjaśnia. Chce za zwierzę 7,5 tys. zł.
Do pyska młodego konika, który przyjechał na jarmark z niedaleka, bo z Radomia, przytula się pani Justyna. - Mam ogromne serce dla koni. Najchętniej zabrałabym je wszystkie - 0powiada mieszkanka Człuchowa. Ubolewa, że wiele zwierząt, które wystawiane są na targach, to konie zaniedbane, pokaleczone. - Mam już dziesięć sztuk, w tym pięć kucyków. Nie prowadzę stadniny, ale chętnie udostępniam je, zwłaszcza dzieciom - mówi miłośniczka zwierząt.
Bożena Dobrzyńska
Fot. Marian Strudziński, więcej zdjęć w
Galerii
-
-
Skaryszew znany jest z „końskich” tradycji (fot. archiwum)
-
-
-
-
fot. archiwum
-
-
-
-
-
-
Skaryszew znany jest z „końskich” tradycji
-