Polak woli kupić mieszkanie niż je wynajmować i ma to swoje mocne, logiczne uzasadnienie. Jednak często na zakup własnego M po prostu nie ma ani pieniędzy, ani „zdolności kredytowej”. Dramat frankowiczów pokazuje, że zakup nieruchomości może odbić się czkawką, a wynajem wcale nie jest aż tak straszny, jak go malują. Życie pokazuje, że istnieją sytuacje w których rozsądniejszym wyjściem
jest właśnie wynajem.

W Polsce, w przeciwieństwie do np. Niemiec, czy innych krajów
Europy Zachodniej, wynajem mieszkań ma raczej złą prasę. To zapewne wina
stosunkowo wysokich cen najmu (w relacji do rat kredytu, którymi spłaca
się własne M) a także faktu, że w Polsce praktycznie nie funkcjonują
jeszcze tanie mieszkania na wynajem. Mimo wszystkich znaczących
niedogodności wynajem bywa czasem całkiem opłacalną opcją. Dlaczego?
Wynajem: mniejsze koszty, mniej zachodu
W tej chwili większość osób, która chciałaby zakupić własne mieszkanie
musi posiłkować się kredytem. Oznacza to poważne zobowiązanie finansowe
na nawet 30 lat. Wielu kredytobiorców będzie spłacać zadłużenie do
emerytury. A trzeba pamiętać jeszcze, że raty kredytu mogą mocniej
uderzyć po kieszeni np. poprzez wzrost wielkości WIBOR, a stabilna
praca na etacie dla wielu jest trudno osiągalna. Do tego uwzględnić
trzeba koszty okołotransakcyjne – kto chce kupić własne mieszkanie musi
uwzględnić w budżecie opłaty notarialne, opłaty sądowe (wpisy do księgi
wieczystej to koszt 200 zł) oraz poboczne koszty bankowe takie, jak np.
ubezpieczenie kredytu. Jeżeli w grę wchodzi zakup mieszkania z drugiej
ręki to trzeba uwzględnić też podatek od czynności cywilnoprawnych,
czyli 2 proc. wielkości transakcji. Wynajem jest opcją znacznie mniej
absorbującą – wybiera się lokum, podpisuje umowę i płaci czynsz wraz z
opłatami. Zawsze można też w miarę szybko zmienić lokalizację, jeżeli
okaże się, że okolica bądź uciążliwe sąsiedztwo nam nie odpowiada.
Wynajem jest niezobowiązujący i sprzyja mobilności zawodowej, bo pozwala
na szybkie przeprowadzki z miasta do miasta.
Na swoim aż do odwołania
Komu zatem opłaca się wynajmować? Każdy powinien ocenić sam – ta opcja
zdaje się być odpowiednia dla ludzi bardzo młodych, którzy na dany
moment nie planują zakładać rodziny, ani wiązać się na dłużej z danym
miastem. Z drugiej strony wynajem ma bardzo poważną wadę, która mocno
dezawuuje jego zalety: nie jest inwestycją.
– Osoby kupujące mieszkanie stają się właścicielami nieruchomości, którą mogą sprzedać czy zostawić w
spadku – mówi Przemysław Stefanowski z PBG Erigo. – Z naszych obserwacji
wynika, że zainteresowanie kupnem, zwłaszcza większych, trzypokojowych
mieszkań przejawiają najczęściej osoby o ustabilizowanej sytuacji
życiowej, zwykle posiadające już dzieci – dodaje Stefanowski.
Wynajmujący płacą spore pieniądze, ale nawet po latach płacenia za najem
nie będą posiadać ani metra kwadratowego mieszkania. Dodatkowo zdani są
na łaskę i niełaskę właściciela lokalu. Nie bez znaczenia jest także
poczucie bezpieczeństwa i bycia „na swoim”. Osoby, które wynajmują
mieszkanie muszą liczyć się z tym, że właściciel może znienacka
wypowiedzieć im umowę i trzeba będzie szukać czegoś innego. Taka
tułaczka jest bardzo męcząca i kłopotliwa – dlatego wynajmowanie
sprawdza się zwykle tylko jako opcja przejściowa. Własne lokum to
najbardziej stabilna opcja, która korzystna jest zwłaszcza dla tych,
którzy wiążą swoją przyszłość z danym miastem i chcą budować kapitał na
przyszłość np. z myślą o dzieciach.
Żródło: Media/Creandi