Kilka pogodnych dni sprawiło, że wraca problem związany z wypalaniem traw. Od początku roku radomscy strażacy interweniowali już blisko 200 razy, a z dnia na dzień zgłoszeń przybywa.

- Wypalanie traw jest naprawdę niebezpieczne. Silny, zmieniający kierunek wiatr może łatwo rozprzestrzenić ogień na pobliskie zabudowania lub obszary leśne, czego przykład mieliśmy w niedzielę przy ul. Witosa, gdzie ogień podszedł pod budynki - mówi rzecznik PSP w Radomiu Konrad Neska. Zaznacza, że pożary traw angażują duża liczbę strażaków, którzy w danym momencie mogą być gdzieś bardziej potrzebni. - Bywają akcje w których udział bierze nawet kilkadziesiąt strażaków. Pożary traw to nie tylko zagrożenie dla podpalaczy, ale również i dla innych osób, w tym także i dla strażaków. Statystyki pokazują, że w pożarach traw naprawdę giną ludzie.
Wypalanie traw jest przestępstwem. Sprawcy podpalenia grozi grzywna do 5 tys. zł, a w przypadku spowodowania pożaru stanowiącego zagrożenie dla życia, zdrowia czy mienia, od roku do 10 lat więzienia.
(kat)