Komu honory, godności i dyplomy? Felieton na okoliczność

18 marca 2012
Czy tytuł honorowy to godność? Czy godność można komuś nadać? Czy dyplom może być "honorowy"? Czy prawda jest tylko jedna?


Honorowy obywatel Radomia Andrzej Wajda. Ciekwe czy dzisiejsza rada przynałaby mu ten tytuł? Zdaniem radnego Piotra Kotwickiego (PiS), członka komisji kultury i promocji Rady Miejskiej, prawda jest tylko jedna, dlatego pisząc regulamin przyznawania honorowego obywatelstwa Radomia, trzeba się "zabezpieczyć". Tak, by potem (po przyznaniu tegoż)  nie było kontrowersji i problemów, jeśli okaże się, że człowiek który honor dostał, na niego nie zasłużył. - Chodzi na przykład o przemoc, osobiste problemy, seksualne - wymieniał radny podczas posiedzenia komisji i powoływał się na przypadki Dominique Strauss-Kahna (zresztą niepoprawnie wymawiając nazwisko). Przypomniał jeszcze, że zaszczytny tytuł honorowego obywatela Radomia nosił niejaki lejtnant Orłow, który nie dla wszystkich "wyzwolicielem był". Z tychże oto przyczyn i im podobnych radny Kotwicki uważał, że wpisanie do regulaminu zwrotu, iż można pozbawić kogoś tytułu, ponieważ "dopuścił się czynów niegodnych" to o wiele za mało. - To za wąskie, nie wyczerpuje problemu kto jest godny, a kto nie - dowodził, ale radny Bohdan Karaś (SLD) poprosił go po koleżeńsku, by wyzbył się "podejrzliwości i tego PRL-u" a "na stronie", siedzącym po sąsiedzku osobom dorzucił, że strasznie denerwują go te "wycieczki" radego Kotwickiego.

Z samą "godnością" też był kłopot. - Czy można komuś przyznać godność? - zastanawiał się tenże sam radny PiS-u, mając na myśli pewnie to, że skoro prawda jest tylko jedna, to tak samo albo ktoś godny jest albo godny nie jest. I żadne przyznawanie jej niczego nie zmieni. W żaden jednak sposób nie można powiedzieć, że radny Kotwicki wykazywał upór za każdym razem podczas, bardzo zresztą sympatycznej, a miejscami nawet familiarnej dyskusji rajców od kultury i promocji. Bez większego bólu przyjął do wiadomości, że z regulaminu przyznawania tytułu wykreślony zostanie przymiotnik "honorowy" przy słowie "dyplom". Bo czemuż on, ten dyplom znaczy się, ma być honorowy? - dopytywały się nie bez złośliwości przecież wścibskie dziennikarki, które przewodniczący komisji Jakub Kowalski nie tylko dopuszczał do głosu (doradczego), ale nawet prosił o radę przy poszczególnych kwestiach językowych. Zwłaszcza wtedy, gdy okazało się, że zebrani są radnymi "rady miejskiej", a nie "rady miasta", jak napisano w projekcie regulaminu. Wszystko to działo się zaś za przyczyną "wysokiej formy intelektualnej" przewodniczącego komisji, co z szacunkiem podkreślał radny Karaś. A warto dodać, że komisja obradowała zanim wiosenne słońce mocniej zaświeciło.

Regulamin jest prawie gotowy, ostatni, redakcyjny kształt zobowiązał się  mu nadać wiceprezydent Fałek, który jedną z dziennikarek zaprosił nawet do współpracy - za podpowiedzią - honor oddajmy - samego radnego Kotwickiego. Nie wiadomo tylko co na to urzędnicy z resortowego, czyli wydziału kultury, ratusza. Bo skoro obawiali się wcześniej skutków ujawnienia danych osobowych kandydata do honorów...

Bożena Dobrzyńska