Felieton. Eryk Brodnicki wraca, bo każdemu wolno

13 lipca 2015

„Papier wszystko przyjmie” – mawiało się w czasach, gdy ludzie czytali niemal powszechnie książki i gazety. Oznaczało to – objaśnię (bo dziś, kiedy nie czyta się już tak powszechnie książek, a gazet prawie wcale, trzeba robić specjalne przypisy, by tekst był zrozumiały) – że można wypisywać oraz wydrukować każdą bzdurę. Dziś parafrazując (co to parafraza? Spytaj Google) to powiedzenie rzec by można „sieć wszystko przyjmie”.

121114brodnicki A skoro tak, przyjmie zatem i twórczość niejakiego Eryka Brodnickiego, który zapowiedział w jednym z lokalnych portali, że co tydzień jego czytelnicy będą mieli okazję spędzić "Piątek z Brodnickim". Kto to jest Brodnicki? Wprawdzie i to możecie sobie łatwo sprawdzić, ale tym razem ułatwię: to młody człowiek, radomianin, który jesienią ubiegłego roku znalazł się na liście kandydatów Prawa i Sprawiedliwości do rady miejskiej. Miał jednak pecha: podczas nakręcania spotu wyborczego przed bramą Uniwersytetu Warszawskiego, którego jest studentem, rzucił wulgarnym tekstem, m.in. pod adresem szefa lokalnego PiS w Radomiu Marka Suskiego. Kamera to nagrała, ktoś przesłał filmik do mediów. Brzydko zapachniało. Partia, której radnym student chciał być reprezentantem szybko się od niego odcięła, a on sam mętnie się tłumaczył, ale z kandydowania zrezygnował. Przypominając się internautom felietonista in spe (to po łacinie, czyli w języku martwym, ale nie rynsztokowym) sam zaznacza, że nie ma zamiaru owijać w bawełnę, ani wyrzekać się swojej mało chlubnej (to już moja ocena) przeszłości. "Tak, ten Eryk Brodnicki z Youtube od „elity spod gołębnika”, „juniwersity warszawski” i „czaisz bazę”, te klimaty rozumiecie. Cóż, każdemu wolno czasem trochę poświrować pawiana. Prywatnie czekam na obronę pracy licencjackiej na Uniwersytecie Warszawskim, co będzie dalej - czas pokaże. Nie lubię i chyba nie potrafię o sobie pisać, więc może na tę chwilę wystarczy" - przedstawia się skromnie autor. I kolejny cytat: "Dlaczego postanowiłem założyć bloga? Odpowiedź jest może trochę banalna, ale przynajmniej szczera – stęskniłem się. Obecnie w Radomiu toczy się coraz szersza dyskusja na wiele kontrowersyjnych tematów, w których chciałem zabrać głos, lecz nie za bardzo miałem ku temu możliwość". Narzekacie, że młodzi ludzie są bezideowi, nic tylko narzekają i rozglądają się za łatwą kasą? Tu mamy przykład zgoła innej postawy. Przekonuje nas motywacja, z jaką Eryk Brodnicki podejmuje pisarski trud: "(...) długo biłem się z myślami o wznowieniu pisania. Kwękałem, wzdychałem i krzywiłem się na samą myśl o powrocie do tego. Wtedy jeszcze myślałem, że potrafię funkcjonować bez radomskiej polityki. Dopiero od niedawna zdałem sobie sprawę, jak bardzo się myliłem". I jak można nie uwierzyć w to autorskie credo (ech, znowu ta łacina!)? Chociaż, jak wiadomo, radomska polityka jakoś radziła sobie dotąd bez Eryka Brodnickiego. Bożena Dobrzyńska   
Tags