„Lekarz nie mógł przewidzieć natychmiastowego pogorszenia się zdrowia pacjenta” – stwierdza prokuratura i umarza śledztwo w sprawie mężczyzny, który w sierpniu ubiegłego roku zmarł na parkingu przed szpitalem przy ul. Tochtermana.

Prokuratura umorzyła śledztwo w tej sprawie ze względu na brak znamion przestępstwa. 65-letni pacjent kilkadziesiąt minut przed śmiercią został wypisany ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego RSS z adnotacją „stan stabilny” w karcie.
– Umarzając śledztwo, prokurator wziął pod uwagę opinię biegłych, którzy nie stwierdzili, żeby pacjent przebywając na SOR-ze był w stanie zagrożenia życia – wyjaśnia Beata Galas, rzeczniczka prokuratury okręgowej w Radomiu. Jak dodaje, diagnostyka i podjęte działania były zgodne ze sztuką medyczną, natomiast lekarz, który badał pacjenta nie mógł przewidzieć sytuacji, która nastąpiła po jego wypisaniu. - Nie miał podstaw do przewidywania, że takie gwałtowne pogorszenie stanu zdrowia może wystąpić - zaznacza prokurator Galas.
Przypomnijmy: do zdarzenia doszło 24 sierpnia 2018 roku. Kiedy po teścia przyjechał do szpitala zięć, mężczyzna nie miał siły dojść do samochodu i mimo natychmiastowej reanimacji, zmarł. Rodzina 65-latka czeka jeszcze na opinię Rzecznika Praw Pacjenta w tej sprawie.
k.woj.