Kontrowersje wokół Instytutu Miejskiego „Kamienica Deskurów”. Czy trzeba będzie oddać pieniądze?

27 listopada 2019

– Nie poprzemy – ostrzegał szef klubu radnych PiS w radzie miejskiej odnosząc się do planu powstania Instytutu Miejskiego w odrestaurowanej kamienicy Deskurów. W odpowiedzi prezydent poinformował, że poprosi ekspertów od unijnych projektów, czy w tej sytuacji miasto nie będzie musiało oddać około 23 mln zł.

  P1240341   Generalny remont (a właściwie odbudowa) kamienicy Deskurów w Rynku jest wprawdzie sporo opóźniony, ale obiekt ma być oddany do użytku w połowie 2020 roku. Miasto zaplanowało, że powstanie w nim Instytut Miejski "Kamienica Deskurów, który będzie organizował wydarzenia kulturalne oraz prowadził dział muzealny poświęcony XX-wiecznej, wolnościowej historii Radomia. Projekt rewitalizacji Deskurów dostał około 23 mln zł dofinansowania, z czego około 19 mln, to pieniądze unijne. Tak duża dotacja była możliwa, dzięki temu, że budynek został przeznaczony w części na cele kulturalne. W 2016 roku rada przyjęła stanowisko w sprawie utworzenia Instytutu, ale teraz, gdy prezydent przedstawił odpowiedni projekt uchwały, radni Prawa i Sprawiedliwości, zaczęli mieć wątpliwości. Zanim podczas sesji zaczęli roztrząsać temat, odwiedzili trwającą cały czas budowę w Rynku. Dowiedzieli się, że kamienica zostanie podzielona na strefy: usług (parter), kultury (podziemia), edukacji oraz przedsiębiorczości (piętro, pomieszczenia na wynajem). Dyrektor wydziału kultury urzędu miejskiego podkreślał, że muzeum w Deskurach będzie bardzo nowoczesne, podobnie jak np. Polin w Warszawie, gdzie mniejszą rolę odgrywają tradycyjne eksponaty, a główną stoły multimedialne, filmy, przestrzenne prezentacje. W 2020 roku miasto planuje wydać na IM 500 tys. zł, w tym 300 tys. na wyposażenie. W kolejnych latach będą to już większe sumy: w 2021 - 700 tys. zł, w 2022 roku - 1 mln 200 tys. zł. Sama budowa wystawy muzealnej ma kosztować 6 - 8 mln zł. Docelowo IM ma zatrudniać 16 osób. Walczą o życie Szef klubu radnych PiS Dariusz Wójcik nie ukrywał, że jego koledzy nie poprą uchwały o utworzeniu Instytutu Miejskiego. - Istniejące w Radomiu instytucje walczą o życie, pracownicy zarabiają bardzo mało. Czy nie lepiej by było, bu ten Instytut funkcjonował w ramach np. Resursy, do czasu aż budżet miasta odbije się od dna? - pytał. Przypomniał, że nie ma pieniędzy na podwyżki pracowników w miejskich placówkach kultury. - To najbardziej upodlony zawód - zgodził się z nim Jarosław Rabenda (Koalicja Obywatelska), sam zresztą aktor Teatru Powszechnego. Przewodnicząca klubu radnych KO Marta Michalska-Wilk także zwróciła uwagę na kwestię pieniędzy, ale w innym kontekście. - Czy jeśli nie utworzymy tego Instytutu, to będziemy w stanie rozliczyć te 23 mln zł przyznane na rewitalizację? Będziemy musieli je zwrócić z budżetu miasta - twierdziła. Z tym argumentem zgodził się także dyrektor wydziału kultury. Szef Kancelarii Prezydenta natomiast podkreślał, że planowane w Deskurach stanie się rozpoznawalnym znakiem firmowym Radomia, bo będzie w dużej części poświęcone buntowi robotników w 1976 roku. - Gdybyśmy musieli oddać te pieniądze, byłby to ogromny wstyd dla miasta - mówił. Dyskusję zakończył wiceprezydent Jerzy Zawodnik. - Ze względu na kontrowersje, poprosimy o opinię Mazowiecką Jednostkę Wdrażania Projektów Unijnych, czy  - jeśli nie utworzymy Instytutu - będziemy musieli zwrócić pieniądze - zapowiedział. I wycofał projekt uchwały z porządku obrad sesji. Bożena Dobrzyńska  
Tags