Prawo toru i sprawiedliwość

14 września 2010

Kłódki na pięciu bramach między kartodromem a administracją Automobilklubu Radomskiego. Po zlocie aut amerykańskich z obiektu nadal nie mogą korzystać zawodnicy AR.



Nowe łańcuchy na bramach wjazdowych na tor Cały teren AR jest podzielony na dwie części. Działka bliżej ulicy Warszawskiej należy do Automobilklubu, właścicielem posesji w głębi, gdzie znajduje się tor kartingowy, jest miasto.

Przypomnijmy:, tor został wynajęty przez władze miasta prywatnej firmie, która zorganizowała zlot. Z projektu, tuż przed imprezą, wycofał się Automobilklub w trosce o jedyny tego typu obiekt w mieście. Wczoraj organizator - spółka Olzen Motors - sprzątał jeszcze tor.  W jakim jest stanie, tego władze Automobilklubu nie potrafią ocenić. Organizator imprezy zamknął bowiem bramy wjazdowe na kłódki, które nadal tam wiszą. Według miasta właścicielem toru jest ono, taki bowiem wpis widnieje w księdze wieczystej. Na początku lat 70. za działkę, gdzie wybudowano kartodrom, zapłacił Automobilklub. W latach 80. wybudował tam tor kartingowy, ale  do tej pory zmiany w księgach nie zostały wprowadzone. Mimo to, klub realizował swe projekty bez żadnych przeszkód poszczególnych ekip rządzących miastem. - Musimy unormować spór z AR i sprawę naniesień dotyczących nieruchomości, chociaż to my ponosimy nakłady. W 2007 roku wydaliśmy milion złotych na remont toru. Będziemy poważnie rozmawiać z AR i mimo sporu o tor liczymy na dobrą współpracę – twierdzi wiceprezydent Radomia Igor Marszałkiewicz.

Prezydent podkreśla, że wielu radomskim klubom za darmo użyczane są miejsca do prowadzenia przez nie statutowej działalności. - Pan Marszałkiewicz myli się w kwestii finansowania remontu. Prawda wygląda inaczej: z miasta otrzymaliśmy tylko 20 procent, a resztę dostaliśmy z kasy Mazowsza! Wiemy, iż po remoncie gmina wprowadziła do swoich planów budowlę o wartości 960 tys. zł pod nazwą „Tor kartingowy” - wyjaśnia prezes Automobilklubu Aleksander Gajewski. Igor Marszałkiewicz

Oliwy do ognia wydaje się dolewać wiceprezydent Marszałkiewicz. Powiedział nam, że klub nigdy nie zapłacił za działkę, gdzie jest tor i nigdy nie płacił za nią podatków. - Nie planujemy chodzić do sadu. Nie mamy żadnych potwierdzeń wpłat od kilku lat – dodaje Marszałkiewicz. Z kolei prezes klubu  zauważa, że od 52 lat nigdy nie było takich problemów jak obecnie. - Naszym zdaniem tor został zaaresztowany i zamknięty pod auspicjami pana prezydenta! Przez cały czas na torze widzimy panów z firmy, która organizowała zlot. Nie chcemy wchodzić w konflikt, czekamy. To jest parodia i dyktatura ze strony gminy – zarzuca oburzony Gajewski.

Jak się dowiedzieliśmy, prawie jedna trzecia toru usytuowana jest na działce Automobilklubu i faktycznie spiera się on z magistratem o podatki. Chodzi o milion złotych za imprezę organizowaną na torze pięć lat temu. Był to... również zlot samochodów amerykańskich. Gmina upomina się o pieniądze, Automobilklub od lat przedstawia racje poparte dokumentami, z których wynika, że podatku za tamtą imprezę nie musi uiszczać. - Nie mamy żadnych nieprawidłowości – dodaje prezes klubu.

Prosiliśmy organizatora tegorocznego zlotu o podsumowanie imprezy. Nie otrzymaliśmy jeszcze informacji. Za to usłyszeliśmy komentarz od prezydenta. – Nie było palenia gumy, tor jest w bardzo dobrym stanie, do Radomia przyjechało ponad 400 aut. To była udana ogólnopolska, duża impreza, którą odwiedziło kilka tysięcy fanów – cieszy się Igor Marszałkiewicz.

Bartek Olszewski

O sporze pisaliśmy tu.