Bomba ekologiczna na ulicy Ofiar Firleja w Radomiu! Kto zutylizuje niebezpieczne odpady?
– Mieszkańcy żyją tu na bombie! – alarmują radni Prawa i Sprawiedliwości i zarzucają prezydentowi Radomia „że nic nie robi”, by usunąć niebezpieczne odpady zgromadzone w halach na jednej z prywatnych posesji przy u. Ofiar Firleja, choć wiedział o problemie od roku. Władze miasta odpowiadają: na utylizację potrzeba 10 – 20 mln zł.
Radni PiS zwołali konferencję prasową, po tym jak dowiedzieli się, że w Radomiu groźne dla zdrowia i życia ludzi odpady są składowane od roku. - My jako radni dowiedzieliśmy się o tym wczoraj, gdy mówił o tym poseł Frysztak na posiedzeniu sejmowej komisji. Poseł twierdził, że wiezie jakieś pisma do ministra klimatu z prośbą o pieniądze na utylizację - mówi Łukasz Podlewski. Przypomina, że zgodnie z przepisami odpowiedzialnym za usuwanie takich odpadów jest samorząd. - Ustawa z 2012 r., głosowanie 23 listopada 2012 r., wśród głosujących za ta ustawą Ewa Kopacz i Radosław Witkowski. Radosław Witkowski głosuje za taką ustawą, mazowiecki wojewódzki inspektor ochrony środowiska wzywa prezydenta do podjęcia działań. My jako opinia publiczna takiej wiedzy nie mieliśmy. Co prezydent zrobił z problemem od sierpnia ubiegłego roku? - pyta Podlewski. Uważa, że prezydent i poseł Frysztak "rozpoczynają awanturę polityczną". Zwraca uwagę, że obok znajduje się szkoła, do której od września wrócą uczniowie, w pobliżu mieszkają też radomianie. Prezydent wiedział o tym od sierpnia ubiegłego roku, co zrobił? - powtarza Podlewski zarzucając, że "sprawa była zamiatana p[od dywan". - Mieszkańcy tej części Radomia żyją na bombie! To kilka czy kilkadziesiąt tysięcy odpadów! - oburza się.
Bezpośrednie niebezpieczeństwo
Radni poinformowali dziennikarzy, że odpady przyjechały prawdopodobnie z Niemiec, a firma prowadząca działalność gospodarczą, która przywiozła odpady do Radomia, ma siedzibę w Gdyni. - To są odpady płynne w beczkach, jeśli ktoś zbliży się do nich np. z niedopałkiem papierosa, wylecą w powietrze - ostrzega Dariusz Wójcik powołując się na opinię biegłego. "Bezpośrednie niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia wielu osób oraz mienia w wielkich rozmiarach w postaci pożarów oraz eksplozji" - ocenił ekspert.
Radny Wójcik przyznał, że on i jego koledzy nie sprawdzali, czy inspektor ochrony środowiska wzywał także właściciela posesji do usunięcia odpadów. Jednocześnie zgadza się, że miasto powinno ubiegać się o zwrot pieniędzy na utylizację do skarbu państwa. - Ale główny obowiązek leży po stronie prezydenta - mówi, dodając, że można też zabiegać o zwrot poniesionych kosztów sądownie od właściciela posesji.
To 10 - 20 mln złotych!
- Postępowanie w sprawie ujawnionego na Firleju na prywatnej posesji składowiska odpadów wszczęliśmy już prawie rok temu. Chcieliśmy, by zlikwidował je właściciel posesji. Ostatecznie decyzją Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska ma tu zostać zastosowany przepis ustawy uchwalony przez PiS w 2019 r. Zgodnie z nim usunięcie niebezpiecznych odpadów, mimo że są one magazynowane na terenie prywatnym został zrzucony na samorządy. Ostateczne rozstrzygnięcie nastąpiło w tym miesiącu. Trzeba podkreślić, że rządzący nie zapisali w ustawie żadnych pieniędzy na ten cel, a są to bardzo wysokie koszty. W przypadku Radomia są to kwoty rzędu 10 - 20 mln zł - wyjaśnia wiceprezydent Marta Michalska-Wilk. Zapewnia, że miasto chce jak najszybciej usunąć odpady, dlatego wysłano wniosek do ministra środowiska o sfinansowanie tych prac, o natychmiastowe przeznaczenie pieniędzy na ten cel. - Wykonawcę musimy wybrać w drodze przetargu. Do tego czasu Straż Miejska będzie kontrolowała sposób przechowywania odpadów i czy właściciel posesji we właściwy sposób zabezpiecza magazyn przed dostępem osób postronnych wyjaśnia wiceprezydent.
Problem do rozwiązania
Miasto zamierza też pociągnąć do konsekwencji odpowiedzialnych za stworzenie nielegalnego składowiska. - Wykorzystamy absolutnie wszystkie prawne możliwości, by odzyskać pieniądze wydane na likwidację tego nielegalnego składowiska. Mam też nadzieję, że śledztwo w tej sprawie, które prowadzi prokuratura doprowadzi do ustalenia i ukarania sprawców - zapewnia Michalska-Wilk. Jej zdaniem, radny Wójcik próbuje wykorzystać sytuację do swoich politycznych celów. - To jest ohydne. Tu jest problem do rozwiązania. Jeśli chce pan coś pożytecznego zrobić niech pan pisze do minister Moskwy, apeluje o zmianę niekorzystnych dla samorządów przepisów, naciska na organy ścigania, by raz na zawsze rozprawiły się ze śmieciową mafią. Niech pan stanie po stronie mieszkańców - prosi wiceprezydent Radomia.
Bożena Dobrzyńska