Felieton. Do kibiców Radomiaka zamiast sprostowania
Ale w komentarzach do informacji z obchodów 36. rocznicy radomskiego czerwca '76 roku " Kibic 1910 napisał: "Pani Redaktor może jakieś sprostowanie ?? Że to kibice Radomiaka wznosili okrzyki typu " To my to my Warchoły !!! " czy też " Cześć i Chwała Bohaterom ".
Odpowiadam kibicom, bo nie ukrywam, że się trochę boję. Nie ukrywam też, że na mecze Radomiaka (a także na żadne inne) nie chadzam, bo piłka nożna interesuje mnie od poziomu nieco wyższego. Ale wbrew pozorom, jako blondynce nie trzeba mi tłumaczyć co to jest spalony i w jakich okolicznościach drużyny strzelają karne wprost na bramkę bez jakiejkolwiek jej obrony (poza bramkarzem rzecz jasna).
Boję się, bo wydawało mi się, że należy odróżnić stadion sportowy i mecz od miejsca publicznego i uroczystości, takiej, jaka odbywała się w miniony poniedziałek pod pomnikiem Czerwca '76. Na tym pierwszym nie zdziwiłyby mnie (gdybym tam chodziła) żadne okrzyki, skandowane hasła, żadna ich treść i sposób ich artykułowania. Pod pomnikiem, o ile zasadne jeszcze jest dla mnie hasło "Cześć i chwała bohaterom", to w żaden sposób nie rozumiem do kogo mogą się one odnosić na stadionie. Chyba, że do bohaterów - piłkarzy? Rozumując tym tokiem hasło: "Warchoły to my, to my" - to z kolei takie ironiczne, z dystansem, nawiązanie do słynnego określenia radomian protestujących w 1976 roku? Podczas meczu też go można usłyszeć?
A okrzyk: 'Raz sierpem, raz młotem..." wznosili pod pomnikiem kibice, czy już Młodzież Wszechpolska? Czy na stadionach tez można go usłyszeć? Ech, jakże jestem niedouczona... To pewnie przez brak elementarnej wiedzy kibicowskiej ogarnął mnie w poniedziałek ten lęk. Jakoś tak wydawało mi się, że za chwilę zacznie się zadyma i mogę zaraz oberwać. Tym bardziej, że w jednym ręku trzymałam aparat fotograficzny, a w drugim dyktafon. Miałam chyba szczęście; operatorka kamery jednej z telewizji, po meczu, bodajże w Bydgoszczy, miała go mniej. Ci którzy chcieli, widzieli wiele mówiący obrazek jak zostaje pchnięta przez stadionowego chuligana. Boję się nawet napisać, że to był kibol.
Bożena Dobrzyńska