Wracał jak bumerang, ale bez skutku. Kamienica Deskurów bez Instytutu Miejskiego

11 marca 2020

Nie będzie Instytutu Miejskiego w Kamienicy Deskurów. Nie zgodzili się na to radni Prawa i Sprawiedliwości. Prezydent zapowiedział, że zadania jednostki, której nie udało się powołać, będzie realizować Resursa. Jej statut zostanie zmieniony.

 
Kamienica Deskurów ma być po rewitalizacji gotowa w połowie roku

Kamienica Deskurów ma być po rewitalizacji gotowa w połowie roku

  Rada po raz trzeci zajmowała się projektem uchwały zgłoszonej przez prezydenta. Na wczorajszej nadzwyczajnej sesji nawiązał do tego wiceprezydent Karol Semik. - Jak bumerang. Ten przedmiot zawsze wraca, bo ma taki kształt, że środek ciężkości znajduje się poza bryłą - tłumaczył. Przypomnijmy: poprzednio dwa razy prezydent zdejmował projekt uchwały z porządku obrad; za drugim razem zapowiedział rozmowy z radnymi PiS, które się odbyły w miniony poniedziałek. Wszystko zostało powiedziane Po raz trzeci zatem również dyrektor wydziału kultury magistratu wyjaśniał,  po co miasto chce powołać Instytut Miejski. - Ma on animować życie kulturalne na Mieście Kazimierzowskim, zorganizować nowoczesną wystawę pokazującą wolnościowe dążenia radomian w XX wieku (Republika Radomska w 1918 roku, strajk w 1945 roku, robotniczy protest w 1976 roku) - wymieniał Sebastian Równy. Twierdził, że proponowane przez radnych powierzenie obowiązków IM innej placówce kulturalnej wcale nie przyniesie dużych oszczędności. - Jeśli jakiemuś dyrektorowi dodamy obowiązków, to nie wyobrażam sobie, że nie wystąpi on o dodatkowe wynagrodzenie - przekonywał. Przypomniał, że trzeba będzie też przygotować scenariusz wystawy, a w 2021 roku rozliczyć się z UE (dofinansowała rewitalizację kamienicy) z 16 etatów (w całej kamienicy, nie tylko Instytucie). - Tak długo dyskutujemy, że niewiele zostało już do powiedzenia - przyznała Magdalena Lasota (Koalicja Obywatelska). Dodała, że nie rozumie uporu, z jakim radni PiS są przeciwko powołaniu IM.  Robert Utkowski (KO) podkreślał, że prezydent chce utworzyć odrębna instytucję, by "skupiała się tylko na swojej działalności". Zdaniem Adama Bocheńskiego (PiS) powoływanie nowej jednostki w kontekście mizernych zarobków pracowników kultury "budzi poważne wątpliwości". Zaproponował, by jedną z sal w kamienicy Deskurów nazwać imieniem Anny Walentynowicz (wcześniej radni PiS chcieli, by miał ją za patronkę Instytut Miejski). Jarosław Rabenda powtórzył argumenty, które już artykułował wcześniej: nie ma w Polsce zwyczaju, by instytucje kulturalne miały za swoich patronów polityków. - jeśli się tak stanie będzie to precedens. Nie wracajmy do tego - apelował. Podobnie jak jego przedmówcy z KO przekonywał, że Instytut powinien mieć samodzielność. Jesteście nieobliczalni Przewodnicząca kluby radnych KO zarzuciła radnym PiS, że są nieobliczalni. Jako argument podawała to, ze w 2016 roku byli oni za powołaniem Instytutu, a teraz najpierw zaproponowali, by nosił on imię Anny Walentynowicz, by po zastrzeżeniach oponentów pozostawić jednak "kamienicę Deskurów" w nazwie. Na dodatek komisja kultury zaopiniowała wniosek prezydenta pozytywnie. - Dziś podnosicie znów zupełnie inne argumenty, a to znaczy, że przekonaliśmy was. Ale teraz znowu nie chcecie Instytutu, bo nam się patron nie podoba mówiła Marta Michalska-Wilk. Przypomniała, ,że ponad tysiąc osób podpisało w internecie petycje przeciwko nadaniu IM imienia Walentynowicz. Dariusz Ruszczyk przekonywał z kolei, że Instytut powinien mieć dyrektora, nie kierownika.  - Takiego z wizją, z nowym spojrzeniem i zapałem do pracy. Dyrektora, który będzie się także starał o środki zewnętrzne. Nie chcemy, by instytucja była administrowana, nie stawiajmy na bylejakość - apelował. Samolot leci sam W swoim stylu głos zabrał szef klubu radnych PiS Dariusz Wójcik. - Czy leci z nami pilot? Samolot leci sam - zarzucał radnym KO i prezydentowi. Twierdził, że burzę w internecie rozpętały "środowiska lewackie", dyskusja była anonimowa, a konta fikcyjne. - My możemy zebrać więcej niż tysiąc podpisów za Anną Walentynowicz - zachwalał. Przyznał jednocześnie, że błędem było "wyrzucenie" z nazwy IM słów "kamienica Deskurów". - Uzależniłem decyzje o poparciu od odpowiedzi marszałka, czy będziemy ewentualnie musieli zwracać pieniądze. Okazało się że nie - mówił. Oskarżył radnych Ko, że obrzydzili radomianom Annę Walentynowicz. Przewodnicząca rady Kinga Bogusz podkreślała z kolei, że radni PiS nie zamykają drogi do powstania Instytutu, że z czasem - jak wyjaśniała - może się on, tak jak. np. muzeum w Czarnolesie - usamodzielnić.- Teraz jest etap przygotowania, trzeba zatrudnić 3-4 osoby. A na scenariusz i tak będzie ogłoszony konkurs - podkreśliła. Miasto sobie poradzi Prezydent Radosław Witkowski przyznał, że "absolutnie wszystko zostało powiedziane". Poinformował, ze w najbliższym czasie będzie miał nowe propozycje dla placówek kultury, a skoro radni nie chcą powołać Instytutu Miejskiego, w ciągu najbliższych kilku dni zaproponuje nowe rozwiązanie. Wyjawił, że rzeczywiście zadania IM przejmie Resursa, do czego trzeba będzie zmienić jej statut. - My sobie poradzimy - przekonywał. Wobec zapowiedzi radnych PiS, że nie poprą uchwały nie chciał jednak wycofywać jej z porządku obrad i poprosił o głosowanie, bo - jak zaznaczył - w razie jakiejkolwiek kontroli, chce mieć udokumentowane stanowisko rady. Głosowało 27 radnych, 12 było za powołaniem Instytutu Miejskiego "Kamienica Deskurów", 15 przeciw. Bożena Dobrzyńska
Tags