Wybory 2023. Bąkiewicz zarzuca Frysztakowi branie łapówki. Poseł odpowiada: spotkamy się w sądzie
– To wielki skandal, „Radomgate” – grzmi Robert Bąkiewicz, kandydat Zjednoczonej Prawicy z listy do Sejmu w regonie radomskim i zarzuca posłowi Konradowi Frysztakowi (PO) wzięcie łapówki za ustawienie przetargu w Radomskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. – Nigdy od nikogo nie przyjmowałem żadnych pieniędzy – zapewnia polityk i zapowiada pozwy do sądu.
Bąkiewicz również przekazał dziennikarzom, że złoży zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez posła Frysztaka.
Ustawiony przetarg?
Bąkiewicz poinformował o swoich zamiarach podczas konferencji prasowej powołując się na informacje portalu niezależna.pl, który pisze, że firma PuertaPol należąca do radomskiej radnej PO Patrycji Biesiadeckiej zdobyła kontrakt w drodze przetargu na świadczenie usług sprzątania budynków i terenów zewnętrznych na nieruchomościach Radomskiej Spółdzielni Mieszkaniowej na osiedlu Gołębiów I oraz Osiedlu XV-lecia.
Jak wynika z nagrania udostępnionego przez portal, przetarg mógł być ustawiony. Patrycja Biesiadecka,miała zapłacić łapówki nie tylko byłemu prezesowi RSM (to z nim na nagraniu rozmawia radna), ale także dwóm pośrednikom. Jednym z nich miał być komornik, a drugim poseł Konrad Frysztak. Obaj mieli otrzymać łącznie 100 tys. zł.
Frysztak: Teraz zaatakowali mnie
Konrad Frysztak przypomina z kolei, że niezależna.pl. to współwłasność Tomasza Sakiewicza, "czyli przedłużacz rządu, który niejednokrotnie posługiwał się kłamstwem i manipulacjami, by osiągnąć swój wynik". - Sakiewicz to także współwłaścicielem spółki, która wydaje te kalumnie, a drugim ze współwłaścicieli jest spółka Srebrna, która jest własnością Instytutu Lecha Kaczyńskiego. Czy to kogoś dziwi? - pyta poseł Frysztak.
Parlamentarzysta uważa, że publikacja jest atakiem podobnym do tego, jakie przypuszczono na Donalda Tuska, Krzysztofa Brejzę, Stanisława Gawłowskiego. - Zaatakowali mnie, bo prowadziłem kontrole spółek skarbu państwa, nagłaśniałem afery PiS, patrzyłem rządzącym na ręce i wreszcie pokazywałem, kim jest Robert Bąkiewicz. Za to wszystko teraz próbują zabrać mi dobre imię, na które pracowałem osiem lat. Ale ja się nie boję - zapewnia poseł Frysztak, nazywając atakujących go "siepaczami z PiS-u". Podkreśla, że nie wiadomo, czy nagranie, w którym pada jego nazwisko jest autentyczne i czy nie zostało zmanipulowane. - Z panem Robertem Bąkiewiczem spotkamy się ponownie w sądzie - zapowiada.
Bożena Dobrzyńska