12 stycznia 2015
Przecieram oczy ze zdumienia. Bo czytam: ”Na radomskim lotnisku gościli przedstawiciele Polskich Portów Lotniczych oraz przewoźnika PLL LOT. Spotkanie to jest owiane tajemnicą, doszły z niego jedynie szczątkowe informacje. Niemniej dobrze, że jest szansa na nawiązanie współpracy. Choć ja w projekt lotniska w Radomiu nie wierzę, ale trzymam kciuk za powodzenie. To jest oczywiście moje prywatne zdanie”.
I teraz zagadka. Kto tak powiedział, napisał, kiedy i gdzie? Nie
wiecie, nie czytaliście? No to, nie musicie aż tak żałować – zaraz
wszystko wyjawię i od razu wyjaśniam, dlaczego słowo „kciuk” występuje w
liczbie pojedynczej. Owóż jest to zwykła pomyłka, nie żeby
przewodniczący rady miejskiej Dariusz Wójcik trzymał za lotnisko tylko
jeden kciuk. Tak, nie mylicie się, autorem zacytowanej na początku
wypowiedzi jest właśnie pan przewodniczący. A słowa powyższe napisał na
swoim blogu.
Felieton rządzi się swoimi prawami i mogłabym tu bić w
pana przewodniczącego jak w bęben bez większych konsekwencji. Ale
uznałam, że lepiej, by on sam wyjaśnił, o co chodzi? Dlaczego teraz, gdy
jest nowy prezydent i nowa władza w magistracie, nie wierzy w projekt
lotniska? – zapytałam więc Dariusza Wójcika w odpowiedzi usłyszałam, że
właśnie dlatego, że prezydentem nie jest już Andrzej Kosztowniak, to on
przewodniczący, może powiedzieć, co tak naprawdę myśli o lotnisku. –
Nigdy nie wierzyłem w lotnisko i wszyscy o tym wiedzieli – powiedział mi
pan przewodniczący. – Jacy wszyscy?- dopytywałam. – Chyba nie opinia
publiczna? – No, wszyscy w PiS-ie. I prezydent Kosztowniak też. – To
dlaczego pan głosował za pompowaniem w spółkę lotniczą milionów? – Bo
działałem w pewnej grupie i nie mogłem postąpić inaczej. A teraz już
mogę. I mogę powiedzieć, co myślę o lotnisku – wyznał mi szczerze szef rady
miejskiej.
Myślę, że to bardzo symptomatyczne wyznanie osoby
związanej z poprzednią ekipą w radomskim ratuszu. Niewykluczone, że z
czasem dowiemy się wielu więcej ciekawych rzeczy, jak to ta ekipa
miastem rządziła. Może podobnie szczery będzie Igor Marszałkiewicz, nowy
doradca prezydenta Radosława Witkowskiego? Sygnały tego, że jest
człowiekiem chętnym do współpracy z nową władzą, dawał już wcześniej:
mówił przecież w jednym z wywiadów, że aby zostać wiceprezydentem wcale
doświadczenie nie jest potrzebne, a wiek – młody wiek – żadną przeszkoda
w objęciu takiego stanowiska wcale nie jest. Tak komentował powierzenie fotela
zastępcy prezydenta 28-letniemu Konradowie Frysztakowi, z wykształcenia
dziennikarzowi. Marszałkiewicz przypomniał, że też przed ośmioma laty
doświadczenia żadnego nie miał, a na dodatek był o dwa miesiące od
Frysztaka młodszy. No i co? Nie tylko sprawował swą funkcję będąc
pierwszym zastępcą Kosztowniaka, ale pozostał w urzędzie najdłużej
spośród wszystkich swoich kolegów z prezydenckiego kolegium, a teraz
będzie doradzał Witkowskiemu (w domyśle – Frysztakowi) i na dodatek
dostał stołek wiceprezesa w Administratorze.
Wniosek jest jeden: uczyć się i brać przykład, bo o żadnej polityce tu mówić nie będziemy. Nie
będziemy zastanawiać się, a może wręcz sugerować, że tym sposobem
Platforma zyskuje przede wszystkim w oczach Prawa i Sprawiedliwości, w
tym radnych Prawa i Sprawiedliwości. Których to, jak wiadomo w radzie
miejskiej, jest połowa. Na razie.
Czyżby i wolta przewodniczącego Wójcika w sprawie lotniska miała znaczyć także coś więcej, niż chęć
wyrażenia, tłamszonego przez lata i okoliczności (partyjne) własnego
zdania?
Bożena Dobrzyńska
PS Tak mocno przecierałam oczy ze zdumienia czytając, co napisał i słuchając, co powiedział pan przewodniczący o lotnisku, że zapomniałam zupełnie o kolejnej nowinie: Dariusz Wójcik ma zamiar kandydować do Sejmu. Może uważa, że aby się tam dostać, lepiej być obrotowym?
Tags