Zerwanie negocjacji z Airbus Helicopters wywołało w Radomiu wiele zamieszania. Wczoraj do tematu odniósł się prezydent Radosław Witkowski ubolewając, że oznacza to, iż w naszym mieście nie powstanie zapowiadanych 250 miejsc pracy. Dzisiaj sprawę komentowali posłowie Prawa i Sprawiedliwości. - Negocjacje umowy offsetowej trwały blisko rok i miały się zakończyć w lutym, ale Francuzi je przeciągali. Strona polska była np. zainteresowana transferem technologii do produkcji prochu wielobazowego w Pionkach oraz ewentualnie wybudowaniem przez Francuzów fabryki. jednak Francuzi wycofali się z tego - zapewnia Wojciech Skurkiewicz, wiceprzewodniczący sejmowej komisji obrony narodowej. Poseł po raz kolejny powtarza, że w dokumentach dotyczących offsetu ani razu nie wspomina się o Radomiu, a już tym bardziej o budowie zakładu lub innym zaangażowaniu Airbus Helicopters. - Informacje podawane przez Platformę Obywatelska i prezydenta Witkowskiego absolutnie nijak się mają do faktów zawartych w dokumentach MON. Sprawa Radomia została wywołana na potrzeby kampanii wyborczej. A chodziło tylko o kooperację z dwoma, trzema radomskimi firmami - mówi Skurkiewicz. Poseł PiS stawia też pytania ówczesnej premier Ewie Kopacz. - Dlaczego w dokumentach na zakup śmigłowców wielozadaniowych nie pojawił się Radom? Dlaczego Ewa Kopacz nie dopełniła staranności, by Radom się w nich pojawił, dlaczego nie zrobił to Radosław Witkowski jako poseł? W podobnym tonie wypowiada się również Andrzej Kosztowniak. - Jako prezydent Radomia  uczestniczyłem w rozmowach z Airbusem i dopytywałem, czy jest szansa na ulokowanie w mieście fabryki Airbusa, gdzie produkowano by części do Caracali. Usłyszałem, że nie. Była natomiast mowa o współpracy z firmami z Radomia i naszego terenu - przekonuje obecny poseł Prawa i Sprawiedliwości. Bożena Dobrzyńska