Miło, łatwo i przyjemnie dla Resovii

26 lutego 2009

Siatkówka

Asseco Resovia Rzeszów zdecydowanie pokonała Jadar Radom w rewanżowym meczu ćwierćfinałowym Pucharu Polski. Gospodarze jedynie w pierwszym secie napędzili stracha rywalom. W pozostałych dwóch byli bez szans.



Trener gospodarzy, Jan Such, bardzo prestiżowo potraktował pucharowe starcie, gdyż desygnował do gry "szóstkę" prawie identyczną jak ta, którą zaczyna zwykle mecze ligowe. Środowe spotkanie lepiej rozpoczęli goście, którzy po dobrych seriach w polu serwisowym Łukasza Perłowskiego i Mikko Oivanena wyszli na pięciopunktowe prowadzenie. Z taką różnicą zespoły schodziły na pierwszą przerwę techniczną. Rzeszowianie byli bardzo skuteczni na skrzydłach i świetnie bronili. Jadar co chwila zbliżał się do przeciwnika na 2, 3 "oczka", by po chwili ponownie przegrywać początkową różnicą. Jednakże zdecydowanie poprawił swoją efektywność na siatce. Niestety, nie trwało to długo i radomianie ponownie zaczęli popełniać proste błędy. Resovia grała na luzie, nie będąc zbytnio zmuszoną wytężać siły w premierowej odsłonie. Nic nie zapowiadało zatem interesującej i wyrównanej końcówki, do jakiej doszło kilka chwil później. Przy stanie 20:24 na zagrywkę po stronie gospodarzy poszedł Marcin Owczarski i doprowadził do remisu. Obie ekipy miały kilka szans na skończenie seta. Uczynili to przyjezdni, których doświadczenie wzięło górę w decydujących momentach.

Otwarcie drugiej partii należało do Resovii, która szybko objęła kilkupunktową przewagę. Dominowała nad rywalem w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła, zaś gospodarze, najwyraźniej zniechęceni porażką w poprzedniej części i tym samym pozbawieni szansy na awans do kolejnej rundy, wydawali się ospali i mało energiczni. W poprawie obrazu gry nie pomogły zmiany przeprowadzone przez szkoleniowca- od początku tego seta na placu boju pojawili się Konrad Małecki i Jarosław Macionczyk, a później także Wojciech Żaliński. O ile na drugiej przerwie technicznej rzeszowianie prowadzili czterema "oczkami", to nim upłynęło kilka minut, różnica jeszcze się zwiększyła. Radomianie często się mylili, głównie w zagrywce. Nie potrafili powstrzymać ataków Marcina Wiki z "szóstej strefy", jak i wprowadzonego wcześniej Pawła Papke. Sędzina Katarzyna Sokół, do której trener Jan Such miał pretensje po jednym z meczów ligowych, także i tym razem podjęła kilka kontrowersyjnych decyzji na niekorzyść Jadaru. Ostatnie momenty nie przyniosły zbyt wielu emocji- zespół z Podkarpacia kontrolował przebieg gry i odniósł zwycięstwo do 20.

Trzecia część rozpoczęła się od walki punkt za punkt, ale z dużą liczbą błędów z obu stron. Na pierwszej przerwie technicznej Resovia prowadziła 8:6, by po kilku następnych minutach jeszcze poprawić rezultat. Dużą zasługę miał w tym dobrze kierujący poczynaniami swojej ekipy Paweł Woicki i skuteczny ze wszystkich pozycji Aleksandar Mitrović. Gospodarze próbowali nawiązać rywalizację z przeciwnikiem, ale nie byli w stanie zbyt mocno mu zagrozić. Raz po raz nadziewali się na szczelny blok rzeszowian. Ta odsłona miała bardzo podobny przebieg do drugiej, więc kibice, którzy w małej liczbie przybyli do hali MOSiR-u, nie mieli czym się zbytnio ekscytować. Dominacja przyjezdnych była wyraźna i nie pozostawili oni złudzeń, kto podszedł do pojedynku z większym zaangażowaniem, i był lepszy.

Jadar Radom - Asseco Resovia Rzeszów 0:3 (28:30, 20:25, 19:25)
J
adar: Salas, Pawliński, Kosok, Owczarski, S. Hernandez, Terlecki, Stańczak (libero) oraz Domonik, Słomka, Małecki, Macionczyk, Żaliński
Resovia: Woicki, Mitrović, I. Hernandez, Oivanen, Wika, Perłowski, Ignaczak (libero) oraz Gierczyński, Kusior, Papke, Kaczmarek

Autor: Piotr K. Dobrowolski

Źródło: www.sportradom.pl