Śmiertelne potrącenie dziecka przez samochód dziadka. Nikt nie usłyszał prokuratorskich zarzutów
Trzyletnie dziecko potrącone przez samochód, którym kierował jego dziadek zmarło, ale ani on, ani nikt inny nie usłyszał zarzutów w tej sprawie. Śledztwo prowadzone przez prokuraturę, która wyjaśniała okoliczności dramatycznego zdarzenia, zostało właśnie umorzone.
Do tragicznego wypadku doszło 8 października ubiegłego roku na placu przed kościołem w Trablicach, gdzie miała odbyć się uroczystość ślubna rodziców chłopczyka. Wstępnie prokuratura ustaliła, że samochód osobowy marki Chrysler w trakcie wykonywania manewru cofania najechał na trzyletniego chłopca. Kierujący tym pojazdem był dziadkiem dziecka. Chłopiec z rozległymi obrażeniami został bezpośrednio przetransponowany do Radomskiego Szpitala Specjalistycznego, gdzie po kilku godzinach z powodu rozległych obrażeń zmarł na oddziale intensywnej terapii.
Jednak dochodzenie nie potwierdziło wstępnych ustaleń prokuratury. Biegły stwierdził, że zdarzenie miało nieco inny przebieg.
- W toku śledztwa przesłuchano szereg świadków, został przeprowadzony eksperyment procesowy, który miał na celu odtworzenie przebiegu zdarzenia, jak również uzyskano opinię biegłego z zakresu ruchu drogowego i rekonstrukcji wypadków. Te przeprowadzone dowody wykazały, że w chwili zdarzenia dziecko znajdowało się w bardzo bliskiej odległości od pojazdu, według opinii biegłych było to około 70-80 cm i mając na uwadze gabaryty pojazdu, jak również wzrost dziecka, chłopiec ten był całkowicie niewidoczny dla kierującego, który nawet przy zachowaniu wszelkich reguł ostrożności nie miał możliwości zaobserwowania dziecka, a ponadto przed podjęciem manewru cofania, widział dziecko bawiące się na schodach kościoła, więc nie mógł przypuszczać, ze znajduje się ono w innym miejscu. Ponadto czujniki wspomagające parkowanie również nie uchwyciły przeszkody, jakim było dziecko. Z tego powodu nie można było przypisać kierowcy zarzutu naruszenia reguł ostrożności, jeśli chodzi o przepisy w ruchu drogowym - mówi rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Radomiu Agnieszka Borkowska.
Podczas dochodzenia sprawdzano także prawidłowość opieki nad dzieckiem. - Tutaj też nie dopatrzono się nieprawidłowości. te wszystkie okoliczności skutkowały tym, że śledztwo zostało umorzone - wyjaśnia prokurator Borkowska.
bdb