Pracownicy socjalni MOPS nie mogli wejść do mieszkania podopiecznej, bo dostępu do niego bronił groźny pies. Na pomoc pospieszyli więc strażacy, ekopatrol Straży Miejskiej i policja. Strażnicy weszli do domu i odłowili psa; kobieta trafiła najpierw do szpitala, a potem do placówki dla bezdomnych.

- Wczoraj pracownicy socjalni zgłosili problemy przy wejściu do lokalu jednej z podopiecznych, nie mogli nawiązać z nią kontaktu m.in. dlatego, że w jej domu przebywa groźny pies do złudzenia przypominający rasę amstaff. W związku z tym, że kobieta jest w mocno zaawansowanym wieku, zachodziło uzasadnione podejrzenie zagrożenia zdrowia i życia. Na miejsce wezwano straż pożarną, policję oraz ekopatrol Straży Miejskiej. Po wejściu przez okno do lokalu strażnicy z ekopatrolu odłowili psa. Jak się okazało w lokalu bez wody, bez prądu przebywała właścicielka mieszkania. Kobieta skarżyła się, że od dłuższego czasu nie jadła i nie leczyła się. Była wychudzona. Na miejscu lekarz przebadał kobietę i zadecydował, że nie może dalej w takich warunkach przebywać. Starsza pani oświadczyła, że nie ma nikogo, kto po hospitalizacji mógłby się nią zająć. W związku z powyższym ustalono z kierownikiem Domu dla Bezdomnych Kobiet , że po zakończeniu leczenia szpitalnego zostanie przyjęta do tej placówki - relacjonuje Grzegorz Sambor z SM w Radomiu.
Dzisiaj , po zakończeniu badań w szpitalu, starsza radomianka została umieszczona w Domu dla Bezdomnych Kobiet.
kat
Fot. SM Radom