Na przykład Kusocińskiego 11

5 października 2006
   - Kiedy widać pierwsze efekty, lokatorzy przekonują się, że warto dogadywać się, by razem dbać o swoje - to najczęstsza opinia dotycząca coraz lepiej działających wspólnot mieszkaniowych.


-   Spółdzielnia Mieszkaniowa Łucznik zarządza 19 budynkami należącycmi do wspólnot. To 800 mieszkań w blokach, które wcześniej były komunalnymi bądź własnością zakładów pracy. Położone są w różnych częściach miasta - na ul. Młodzianowskiej, na Południu; większość jednak na osiedlu XV-lecia, Akademickim.

   - Pierwszy budynek - przy ul. Królowej Jadwigi przejmowaliśmy pod zarząd w 1997 r. - przypomina prezes Łucznika Kazimierz Woźniak. - Był to spadek po Elektrociepłowni, a jego mieszkańcy bardzo niezadowoleni z dotychczasowego administratora.
   Dziś większość z tych obiektów jest już po termomodernizacji (wspomniany przy ul. Królowej Jadwigi 19, Chrobrego 26 i 48, Okrzei 30, Kusocińskiego 11). W tym roku podobne prace będą wykonane w budynkach przy ul. Młodzianowskiej 10, Kelles-Krauza 22, Miłej 19.
   - Jak wiadomo przy tak gruntownych modernizacjach robi się wiele innych potrzebnych rzeczy - wyjaśnia prezes Woźniak. - Remontujemy dachy, instalacje: centralnego ogrzewania, gazowe, wodociągowe. Malujemy klatki schodowe, wymieniamy na nich okna i drzwi wejściowe, a także naprawiamy chodniki, dojazdy.
W Łuczniku zapewniają, że teraz - po kilkuletniej, nie zawsze przecież łatwej współpracy - relacje ze wspólnotami są coraz lepsze. - Mieszkańcy przekonują się, że tak wiele zależy od nich, ich decyzji - zaznacza K. Woźniak. - Rozumieją, dlaczego któryś blok idzie do remontu w pierwszej kolejności, że warto zaciągnąć kredyt.
   - To prawda, jesteśmy zadłużeni, ale proszę porównać nasz budynek z sąsiednim - pokazuje Kazimierz Jaworski, przewodniczący wspólnoty mieszkaniowej z Kusocińskiego 11.
   Blok tuż przy rondzie na osiedlu XV-lecia wyróżnia ciekawa kolorystyka elewacji, odnowione balkony, zadbany teren wokół (lokatorzy sami zaczęli tu sadzić krzewy!). Wewnątrz - estetyczne klatki. Przeszedł tak gruntowną modernizację, że aż trudno uwierzyć, że groziło mu zawalenie. - Poza spięciem go specjalnymi klamrami wykonaliśmy wszystkie roboty związane z termomodernizacją, a nawet o wiele więcej - zapewnia Kazimierz Jaworski. - W roku ubiegłym „władowaliśmy” tutaj 500 tysięcy złotych. Na początku ludzie mieli bardzo dużo wątpliwości, zastrzeżeń. Bali się przede wszystkim o to, że nie będzie ich stać na płacenie czynszu. Tymczasem jest on taki sam od trzech lat. A najważniejsze, że poczuli się prawdziwymi gospodarzami.