Pobicie ochroniarzy przez pseudokibiców. Prezes Radomiaka: Ubolewamy. Taka jest piłka

21 grudnia 2021

Złamanie podudzia, kości ramieniowej – takie m.in. obrażenia odnieśli ochroniarze, których przed meczem Radomiaka z Lechem Poznań pobili kibice. Ośmiu z nich zostało zatrzymanych, ale to nie koniec – zapewniał radnych komendant miejski policji w Radomiu.

 

Do bójki doszło przed meczem Radomiaka z Lechem Poznań (fot. facebook/Radosław Witkowski

 

O tym, by porozmawiać o zajściu podczas sesji rady miejskiej, poprosili radni Koalicji Obywatelskiej. - W 2014 r.  Radomiak był w III lidze. Od tej pory klub rozwijał się, docierając aż do ekstraklasy. To dzięki zaangażowaniu 12 mln zł, które klub dostał z miasta dostał, od kiedy prezydentem jest Radosław Witkowski. To stypendia, pieniądze z miejskich spółek, korzystanie za darmo z obiektów, doinwestowanie stadionu na Narutowicza - wymieniała podczas sesji Marta Michalska-Wilk z KO. Podkreśliła, ze w zamian klub powinien promować i budować pozytywny wizerunek miasta. - Tymczasem  mamy pierwszy raz pobicie na stadionie. To poważne przestępstwo, które przyćmiło rewelacyjne wyniki drużyny - umówiła radna. Z ubolewaniem stwierdziła, że do tej pory klub nie zajął zdecydowanego.

Sekretarz miasta Michał Michalski wyjaśnił, że rozgrywany 11 grudnia mecz był imprezą o podwyższonym ryzyku, zabezpieczonym zgodnie z wymogami. - Stadion jest wyposażony w system identyfikacji kibiców. Organizator zobowiązany był do przestrzegania rekomendacji bezpieczeństwa sformułowanych przez wojewodę, gdzie jest mowa m.in. o zakazie prezentowania haseł rasistowskich i niezwiązanych z kibicowaniem, dopingiem - wyjaśniał sekretarz. Tłumaczył, że wywieszenie baneru przez kibiców o treści obrażającej prezydenta Witkowskiego spotkała się z reakcją służb ochrony. - Kierownik d.s. bezpieczeństwa zwrócił się z wnioskiem pisemnym  - takie są przepisy - do policji. Wjechały radiowozy, kibice wrócili na trybuny, policja zdecydowała się oczekiwać. Cały przebieg był rejestrowany i monitorowany - opisywał Michalski.

Poza wywieszeniem baneru kibice wyjęli też flagi wielkoformatowe i odpalili 35 rac czerwonych i 5  pięć innych.

Relację tę uzupełnił komendant miejski policji. - Na płytę stadionu wtargnęło 10 kibiców, 1 osoba została zatrzymana bezpośrednio, pozostali sprawcy w kolejnych dniach. Ośmiu postawiono zarzuty, sześciu jest aresztowanych na dwa miesiące, dwaj dozór policji. Trwa postępowanie karne, którego celem jest ustalenie dwóch kolejnych sprawców. Pobici pracownicy ochrony mają m.in. złamania podudzie, kości ramieniowej - mówił mł. insp. Grzegorz Michorek.

Prezes chwali prezydenta i ubolewa

Prezes Radomiaka Sławomir Stempniewski przyznał, że bez wsparcia miasta i samego prezydenta drużyna nie miałaby takich osiągnięć. - To sukces sportowy i na niwie wizerunkowej. Radomiak to teraz rodzaj maszyny "piarowej". Radomiak skutecznie odwraca negatywne stereotypy o Radomiu. Z miastem nie kojarzy się już "chytra baba z Radomia" - twierdził prezes klubu.

Stempniewski zapewniał, że "nad tym zajściem" ogromnie ubolewa. - Służby porządkowe zadziałały zgodnie z procedurami PZPN. Niestety doszło do bijatyki pomiędzy kibicami i służbami ochrony - zaznaczył. przekonywał jednocześnie, że zarząd klubu boli konflikt, jaki narósł na linii kibice - prezydent na tle budowy stadionu. - Kibice angażują się, działają charytatywnie. Kibicie to dwunasty zawodnik - zaznaczył.

Tyle samo dobrych słów skierował w stronę prezydenta Witkowskiego. - Zrobił wszystko, by mecze odbywały się w Radomiu, o tym nie wolno zapominać. Stadion przy Narutowicza udało się przystosować do potrzeb rozgrywek ekstraklasy. Z kłopotami, ale buduje się stadion na Narutowicza - wymieniał pozytywy współpracy z Radosławem Witkowskim.

Zdaniem prezes Radomiaka, w sprawie budowy stadionu narosło wiele nieporozumień. - Ale tu nie ma prawdziwych winowajców. Radomiak ma czwarte miejsce, zaczynamy się liczyć w walce o europejskie puchary, nie możemy zaprzepaścić tego. Radomiak chce zawsze łączyć. Na trybunach zasiadają ludzie o różnych poglądach. Zamknięcie stadionu to dla nas ogromna strata - nie tylko wizerunkowa, ale i finansowa. Nie możemy sprzedawać biletów, a PZPN nałożył na nas kary - wyliczał Stempniewski.

Klub nie potępił

Magdalena Lasota (Koalicja Obywatelska) zauważyła, że "nie było potępienia przez klub tego, co się zdarzyło". - Jako zarząd powinniście wydać stanowisko potępiające to bandyckie zachowanie kibiców. Dowodem są areszty. Wczoraj (w niedzielę, przyp. autorka) podczas meczu z Legią na trybunach również pojawił się brzydki transparent odnoszący się do prezydenta. Zachowanie kibiców było niestosowne - zrzuciła radna.

Sławomir Stempniewski uznał, że "jest oczywistym, że klub potępia tego typu działanie". - Bo to ingeruje w nasz byt, klub jest najbardziej poszkodowanym, to my najbardziej cierpimy i nie podoba nam się tego, typu działanie. Na to, co się dzieje na Legii nie mamy wpływu, choć jasne, że nam się to nie podoba. Świata nie naprawimy tym. Wiem, że to nie brzmi dobrze, ale to nie tylko specyfika polska; jako klub jesteśmy otwarci na wszystkich i bardzo chętnie dyskutujemy,ale stowarzyszenie Tylko Radomiak jest osobnym bytem i nie można nam jako klubowi ingerować w niego. Trzeba zaakceptować to, że taka piłka jest, ale akceptacji bicia nie ma - przekonywał prezes Radomiaka.

Stempniewski jednak nie przeprosił. Zrobił to... Kazimierz Woźniak, radny niezrzeszony. - Chciałem przeprosić poszkodowanych i ich rodziny - bo to tutaj nie padło -podkreślił.

Bożena Dobrzyńska

Tags