Wybory 2023. Wszystko na to wskazuje, że Robert Bąkiewicz raczej bez szans na zostanie posłem z Radomia
Dwa razy został uznany przez sąd za kłamcę wyborczego, przegrywając zarazem z posłem Konradem Frysztakiem (PO). Dwa razy specjalnie na jego konferencję prasową do Radomia przyjechał z poparciem szef Suwerennej Polski, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Jednak zbójecka sława kandydata na posła Roberta Bąkiewicza nie przełoży się najprawdopodobniej na mandat w Sejmie.
Prawo i Sprawiedliwość wpisało Bąkiewicza na ostatnie, 18 miejsce, na liście do Sejmu w okręgu nr 17 obejmującym Radom i pięć sąsiednich powiatów. To wynik uzgodnień partii z Suwerenną Polską, która stanowi część Zjednoczonej Prawicy. Kandydata, wraz z innymi, po raz pierwszy zaprezentowano radomianom podczas konferencji prasowej 2 września. Nie było wówczas miejsca na pytania, ale już poza konferencją poseł Radosław Fogiel tłumaczył dziennikarzom: - Ja będę pracował przede wszystkim na wynik Prawa i Sprawiedliwości i swój własny. Jeżeli wyborcy chcą zagłosować na konkretnego kandydata, mogą to zrobić. Jeśli nie chcą głosować na kandydata naszego koalicjanta, mają wielu kandydatów Prawa i Sprawiedliwości. Tak naprawdę wygląda demokracja - podkreślał Fogiel.
Spadochroniarz z Pruszkowa
Robert Bąkiewicz, 47-letni mieszkaniec Pruszkowa, dziennikarz i przedsiębiorca (tak przedstawiał się w sądzie) znany był do tej pory z organizacji Marszu Niepodległości, choć jest już byłym prezesem tego stowarzyszenia (został odwołany na skutek nieporozumień w organizacji). Media nieustannie przypominają mu sceny podczas obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego, kiedy zagłuszał jego uczestniczkę, a także nieprawomocny wyrok za naruszenie cielesności kobiety podczas jednego z protestów.
Na "sprowadzenie" Bąkiewicza do Radomia jako pierwsi zareagowali prezydent Radosław Witkowski i poseł Konrad Frysztak (PO), którzy uznali, że dla osoby głoszącej faszystowskie poglądy nie ma miejsca w mieście, które zostało mocno doświadczone przez II wojnę światową. Konferencję "przeciw" Bąkiewiczowi panowie zorganizowali przed dawną siedzibą gestapo w Radomiu przy ul. Kościuszki. Domagali się m.in. rezygnacji kandydata ze startu w wyborach.
Wiatr w żagle
Ale Bąkiewicz nie tylko nie zrezygnował, ale nabrał wiatru w żagle. W rozmowach telewizyjnych i radiowych, na konferencjach prasowych atakował przed wszystkim Konrada Frysztaka. Najpierw przypisał mu słowa, których poseł nie wypowiedział, potem zarzucił, ze polityk Platformy jest zamieszany w aferę korupcyjną w Radomskiej Spółdzielni Mieszkaniowej i jest częścią "układu mafijnego". Panowie spotkali się - za każdym razem z inicjatywy Konrada Frysztaka - dwa razy w sądzie. I dwa razy są uznał Bąkiewicza za kłamcę wyborczego. Orzekł, że kandydat z listy PiS ma przeprosić posła Frysztaka. Robert Bąkiewicz postanowień nie wykonał, bo - jak wyjaśniał - "sądy są polityczne".
Jak podaje (dane są jeszcze niepełne) Państwowa Komisja Wyborcza Robert Bąkiewicz w niedzielnym głosowaniu uzyskał 4 354 głosy. Nie daje mu to szansy na wejście do Sejmu.
Bożena Dobrzyńska