Reklama

Felieton. „Zamknij pysk” i lanserka przed kamerą, czyli jak to z radnymi bywa

30 sierpnia 2017

Słowa miewają magiczną moc. Pamiętne „Panie marszałku, kochany!”, wypowiedziane przez posła Platformy Obywatelskiej w grudniu ubiegłego roku doprowadziły do kryzysu parlamentarnego. Te, które padły podczas poniedziałkowej sesji rady miejskiej, też narobiły niemałego bałaganu.

   
Sesja rady miejskiej. Marek Szary na pierwszym planie

Sesja rady miejskiej. Marek Szary na pierwszym planie

  "Zamknij pysk!" krzyknął Marek Szary z PiS do Kazimierza Woźniaka z Radomian Razem. Potem się wprawdzie opamiętał, przyznał, że poniosły go emocje, ale mleko już się wylało... Cóż tak zdenerwowało przewodniczącego klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości w radzie miejskiej? Otóż uznał on, że lekceważy go prezydent Radosław Witkowski, nie odpowiadając na pytania, dlaczego wyrzucił z pracy komendanta Straży Miejskiej Pawła Góraka i ograniczył kompetencje sekretarza miasta Rafała Czajkowskiego. Wcześniej swoje pytania przekazał prezydentowi na piśmie. Niezadowolony zaś ze sposobu odpowiedzi, jakiej udzielił mu Witkowski, odezwał się w te słowa" Gdyby pan, panie prezydencie nie był takim próżniakiem i przeczytał to, co do pana skierowałem...". Na reakcję nie trzeba było czekać. Oburzyli się radni PO uznając, że radnego skarci szef rady. Słychać było komentarze innych radnych, ale widocznie Marek Szary usłyszał najlepiej słowa Kazimierza Woźniaka, bo w jego kierunku odparował: "Zamknij pysk!". - Przepraszam, że się tak uniosłem. Ale moje zdenerwowanie niech tłumaczy fakt, że nigdy jeszcze nie spotkałem się z taką arogancją, z takim lekceważeniem mnie jako radnego, jakie okazuje pan prezydent  – mówił po przerwie zarządzonej przez przewodniczącego szef klubu radnych PiS. We wtorek, gdy emocje nieco opadły, radna Marta Michalska-Wilk rozesłała do mediów oświadczenie, w którym napisała m.in.m że Marek Szary zachował się "w sposób niegodny radnego". Przypomniała, że  Szary "wielokrotnie już zarzucał poszczególnym członkom kolegium prezydenckiego nieodpowiednie zachowanie, pytał również kiedy są prawdziwi, a kiedy kłamią". Dlatego pyta: "kiedy jest Pan prawdziwy? Czy wtedy, kiedy w niedzielę służy Pan do Mszy Świętej, czy wtedy, kiedy publicznie obraża drugiego człowieka, który tak samo jak inni radni pracuje na rzecz mieszkańców Radomia?". Michalska proponuje rozpocząć dyskusję o zmianie regulamin rady i powołaniu w radzie komisji etyki. Wszystko pięknie, ale obawiam się, że będzie to orka na ugorze. Sam przewodniczący rady Dariusz Wójcik przyznawał, że obiecał sobie, iż nie będzie komentował wystąpień radnych czy prezydentów ze swojego miejsca za stołem prezydialnym. I i sam dodawał, że mu się to nie udaje. Radni mogą (i powinni) zabierać głos ze swoich miejsc, gdzie mają do dyspozycji mikrofony. Trzeba je włączyć naciskając odpowiedni guzik. Niektórzy wyraźnie udają, że się jeszcze tego nie nauczyli, albo że sprzęt szwankuje. W takich sytuacjach maszerują na mównicę. Nie zawsze jednak udaje im się tam pozostać. W poniedziałek nie miał tej szansy Mirosław Rejczak. - Pana mikrofon działa. Mikrofon lansu jest zajęty - skarcił radnego-seniora Dariusz Wójcik. Swoje dołożył też Kazimierz Woźniak. - Po co kupowaliśmy ten sprzęt nagłaśniający, po co są te mikrofony, skoro wszyscy chcą zabierać głos z mównicy? Mównica jest dla gości i prezydentów - przypomniał radny. Dlaczego Wójcik mówił o "mikrofonie lansu'? Otóż w sali USC, gdzie obradują radni, w jednym z rogów umieszczono kamerę. Jej obiektyw jest wycelowany prosto na mównicę, a obraz przekazywany poprzez internetowe łącze do wszystkich zainteresowanych. Ci zainteresowani, to potencjalni wyborcy zabierających głos. Wybory samorządowe są za rok z okładem. Bożena Dobrzyńska    
Tags