Wiceprezydent Frysztak nie przekonał radnych, że rogatka wymaga remontu
Do tematu radni podchodzili po raz drugi. Na poprzedniej sesji uznali, że bardziej potrzebne są tzw. sztuczne nerki w miejskim szpitalu, a nie renowacja zabytkowego obiektu i przesunęli w budżecie pieniądze na zakup stanowisk do dializy. Teraz prezydent znalazł pieniądze pochodzące m.in. z oszczędności, lub na skutek odstąpienia od realizacji niektórych zadań: strefy workout na Południu, budowy siłowni zewnętrznej na ul. Juranda i placu zabaw na Ustroniu. Łącznie to niewiele ponad 544 tys. zł. Dodatkowo 70 tys. zł magistrat pozyskał od wojewódzkiego konserwatora zabytków.
Przewodniczący rady Dariusz Wójcik cieszył się, że tym razem prezydent nie proponuje zwiększenia deficytu budżetowego i "jak go przymusić, to znajdzie pieniądze", na co wiceprezydent Frysztak zażądał przeprosin, twierdząc, że poprzednia uchwała nie powiększała deficytu, a pieniądze miały pochodzić także z oszczędności.
Ale pozostali radni dociekali, dlaczego remont rogatki ma być tak drogi (to około 10 - 12 tys. zł za m kw) i powątpiewali w sens jej odnawiania. - To marnowanie społecznych pieniędzy - przekonywał Jan Pszczoła (SLD). Nie przekonywały argumenty, że budynek jest stary, przeze wiele lat nieremontowany, że trzeba tam osuszyć fundamenty, skuć tynki, wzmocnić konstrukcję, przeprowadzić prace wykończeniowe.
Kazimierz Woźniak (Radomianie Razem) uznał, że zamiast remontować rogatkę, trzeba przeznaczyć pieniądze na wykup działek pod rozbudowę parku na Gołębiowie II. Taki wniosek popierał też Dariusz Wójcik, ale wtedy prezydent wniósł do projektu uchwały w sprawie zmian w budżecie Radomia autopoprawkę, wycofując tym samym zamiar przeznaczenia pieniędzy na renowację rogatki.
Bożena Dobrzyńska
