Bez niespodzianki w meczu Jadaru

12 października 2009
Nie udała się inauguracja rozgrywek ligowych zawodnikom radomskiego zespołu. Choć trener Jan Such zapowiadał walkę o zwycięstwo, skończyło się szybkim 3:0 dla gości. - Inaczej wyobrażaliśmy sobie tę inaugurację. Popełniliśmy zbyt wiele błędów - stwierdził szkoleniowiec radomian. Siatkarze Jadaru nie mieli argumentów w walce z rywalem: zabrakło przede wszystkim przyjęcia.

Spotkanie rozpoczęło się od efektownych akcji. Przy stanie 1:1 goście wygrali długą wymianę, wskutek błędu dotknięcia siatki przez radomian. Gospodarze nie zrazili się tą pomyłką i toczyli z rywalami wyrównany bój punkt za punkt. Na pierwszej przerwie technicznej podopieczni Ljubo Travicy prowadzili dwoma "oczkami".

Później bardzo licznie zgromadzeni w hali MOSiR-u kibice byli świadkami nierównej gry z obu stron. Po dobrym ataku Sirianisa Hernandeza z sytuacyjnej piłki Jadar wyrównał, by po chwili dać "odskoczyć" rzeszowianom. Grę w ataku gospodarzy "ciągnął" Maciej Pawliński, raz po raz nękając przeciwników skutecznymi zbiciami z lewego skrzydła.

Dobre przebicie piłki przez Grzegorza Kosoka pozwoliło na doprowadzenie do remisu 14:14, lecz to goście schodzili na drugi czas techniczny z dwupunktową przewagą.

Końcówka premierowej odsłony zdecydowanie należała do wicemistrzów Polski. Zbicia Aleha Akhrema i Mikko Oivanena dały przyjezdnym prowadzenie, którego nie wypuścili już z rąk.

Początek drugiej partii miał niemal identyczny przebieg jak poprzedniej. Tuż przed pierwszą przerwą techniczną radomianie zostali mocno osłabieni - przy wyprowadzaniu kontrataku Maikel Salas niefortunnie wylądował przy słupku sędziego i odniósł kontuzję. Na rękach kolegów z drużyny musiał opuścić boisko.

Uraz kubańskiego rozgrywającego wpłynął mobilizująco na postawę podopiecznych Jana Sucha. Do dobrych ataków dołożyli szczelny blok i objęli pierwsze w tym meczu prowadzenie, 10:9. Niestety, potem wszystko "wróciło do normy" i to Resovia wygrywała na drugim czasie technicznym 16:13.

Po powrocie na plac gry gospodarze próbowali odzyskać utracony, dobry rytm z początku seta. Bardzo starał się zwłaszcza Robert Prygiel, słabiej spisujący się w poprzedniej części. Niestety, w polu zagrywki po stronie "Sovii" pojawił się Marcin Wika, który rozstrzelał radomian. W przyjęciu nie pomógł nawet Wojciech Żaliński, wprowadzony chwilę wcześniej. Jadar przegrał 18:25.

Trzeci set rozpoczął się autowymi zagrywkami po obu stronach. Od tego momentu Resovia zdobyła cztery punkty z rzędu. Skuteczną zagrywkę Prygla wykorzystał czujny pod siatką Michał Kaczmarek, ale w następnej stuprocentowej okazji wyrzucił piłkę w aut.

Przy stanie 5:9 Hernandez powtórzył akcję z premierowej odsłony, opierając piłkę o blok przeciwnika w taki sposób, by dotknęła antenki. Sędzia najpierw przyznał punkt gościom, jednak po konsultacji z liniowym zmienił zdanie. Przewaga rzeszowian utrzymywała się cały czas.

Gdy prowadzili 11:15 na zagrywce znów zameldował się Prygiel, który odrobił trzy oczka. Po drugiej przerwie technicznej radomscy zawodnicy nie mieli praktycznie nic do powiedzenia. W zdobyczach punktowych powtórzyli wynik z drugiej partii.

MVP spotkania wybrany został Marcin Wika.

Jadar Radom - Asseco Resovia Rzeszów 0:3 (21:25, 18:25, 18:25)
Jadar:
Salas, Pawliński, Kosok, Prygiel, Hernandez, Terlecki, Stańczak (libero) oraz Kaczmarek, Bucki, Macionczyk, Żaliński
Resovia: Redwitz, Wika, Grzyb, Oivanen, Akhrem, Gawryszewski, Ignaczak (libero)


Autor: Piotr K. Dobrowolski / Agata Kołacz

Żródło: www.sportradom.pl